Zamknij

Świąteczny bzik, czyli zapach Fornitu i reszta

19:00, 15.12.2018 A.M Aktualizacja: 20:10, 12.12.2019
Skomentuj

 

 

Świąteczne szaleństwo wkracza w decydującą fazę. Za nieco ponad półtora tygodnia powiemy: ,,święta, święta i po świętach".

 

Zaczniemy upychać w lodówce śledzia i sernik (konia z rzędem temu, kto umie to zrobić tak, by sernik nie smakował śledziem, a śledź sernikiem). Co chwila będziemy zachęcać wszystkich domowników, by jak najwięcej zjedli, żeby się nie zmarnowało. Choinka zacznie się sypać tak, że rozpoczniemy obmyślanie, jak wynieść ją bezinwazyjnie z domu, aby klatka schodowa nie wyglądała niczym runo leśne, a dzieci się nie zorientowały. Ale to przyszłość.

Tymczasem jednak wkraczamy w ten, teoretycznie bardziej magiczny, czas przedświątecznych przygotowań. W kościołach, szkołach, CKiSz-u i prawie każdym sklepie dowolnej branży słychać kolędy lub inne świąteczne piosenki. Miasto przystrojono niezliczoną ilością światełek. Na sklepowych półkach wszystko ze świątecznymi motywami - od papieru toaletowego po śledzie. Salony fryzjerskie i kosmetyczne pracują na pełnych obrotach. W sklepach ruch, jak w ulu – trwa prezentowy wyścig. Okazuje się, że dla wielu temperatura -1stopnia Celsiusza jest wyjątkowo sprzyjająca myciu okien. Dywany też trzepie się całkiem znośnie. Kiedy już mieszkania pod względem czystości nie powstydziłaby się Małgorzata Rozenek-Majdan, a kuchni Magda Gessler, pora przejść do gastronomicznej części przygotowań. Niektórzy załatwiają to jednym telefonem – niech żyje coraz przystępniejszy cenowo catering. Inni podejmują nierówną walkę z kuchennym żywiołem. Na pierwszy ogień idą dania bardziej pracochłonne – pierogi, ryba po grecku, ciasta. Później reszta. A kiedy wszystko jest gotowe, pora na grę tetris w lodówce, by to wszystko zmieścić. Aura sprzyja nie tylko myciu okien, ale też przechowywaniu jedzenia na zewnątrz, więc to, co nie weszło do lodówki, wędruje na balkon. Kiedy już wszystko jest gotowe, można z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku usiąść w fotelu z kubkiem herbaty i popatrzeć na choinkę, iść na łyżwy. Ale wychodząc z domu, na czatach trzeba zostawić kogoś zaufanego, kto przypilnuje, by nikt nie podjadał jedzenia przygotowanego na święta.

Nie, nie jestem Grinchem. Przeciwnie, jestem jednym z tych beznadziejnych przypadków, które ubierają choinkę na koniec listopada i nie mogą doczekać się oglądania Kevina. Naprawdę ja lubię tego świątecznego bzika i sądzę, że wielu z was też. Bo czym byłyby święta bez zapachu Fornitu i płynu do podłóg? W listopadzie i grudniu pogoda jest u nas tak ponura, że tylko te przygotowania pozwalają to przetrwać. Ale nie ma co dawać się zwariować. Lepiej iść z dzieckiem na spacer, niż szorować podłogę, by dało się z niej jeść. W końcu od tego mamy talerze. Pewnie, że dzieciaki ucieszą się z prezentów o wartości równej twojej wypłacie. Ale jeszcze cenniejsze, co możesz im dać, bo nie da się tego kupić, to swój czas. Boże Narodzenie to święto katolickie, więc kuriozalne wydaje się też pominięcie ich wymiaru duchowego. A wydaje mi się, że w tej całej świątecznej gorączce czasem o tym zapominamy.

Wreszcie nadchodzi 24 grudnia. Przy odrobinie szczęścia poprószy śnieg. Albo nie. Ubrani lepiej niż zwykle zasiądziemy do wspólnej kolacji. Złożymy sobie życzenia. W blasku ledowych światełek lub świecy przez chwilę zwolnimy. Powspominamy tych, których już z nami nie ma przy wigilijnym stole. Pomyślimy, co przed nami. Pobędziemy razem, offline, bez rozmyślania o obowiązkach i cyferkach.

Przynajmniej tego wam życzę.

Bo póki jest zdrowie, by przygotowywać kolejne święta, mamy gdzie, z czego i za co to robić, mamy dla kogo podejmować ten trud, jesteśmy nieprawdopodobnymi szczęściarzami. Może czasem nie wychodzi wszystko jak w reklamie TVN-u, a naszej familii bliżej do rodziny Adamsów niż Carringtonów. Ale w większości przypadków nie zamienilibyśmy ich na nikogo innego. Rozejrzyjmy się wokół, może gdzieś jest ktoś, kto nie ma tyle szczęścia? Zagubiony wędrowiec własnych czterech ścian, który nie zapuka, nie zajmie miejsca dla niespodziewanego gościa. Niepasujący do modnego auta dzieci zachłyśniętych wielkomiejskim życiem, albo sam, bo tak wyszło, bo inni odeszli, na inny kontynent lub świat. Bez wielkich gestów - herbata, rozmowa, wspólne pogapienie się na telewizję wystarczą.

Życzę wszystkim rodzinnych, spokojnych świąt – takich, jakie sobie wymarzycie!

 

 

A bez czego Wy nie wyobrażacie sobie świąt? Zachęcamy do komentowania.

(A.M)

filolog-polonista i korektor, mol książkowy, matka-wariatka, niekiedy sprzedawca w sklepie hydraulicznym, chaotyczna i nieperfekcyjna pani domu, miłośniczka zwierząt, pisze, rysuje, interesuje się sztuką i szkłem użytkowym sprzed lat

Natalia Leśniewska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

AniaAnia

0 0

Sałatka jarzynowa. Absolutny przebój wszystkich świąt. Koniecznie z ogromną dawką majonezu. 00:14, 16.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

SbxSbx

1 0

Też święta kojarzą mi się z zapachem pasty do mebli :) I obowiązkowo pomarańcze. Kiedyś cieszyły bardziej, teraz wszystkiego w sklepach tyle... a za dzieciaka chowaliśmy po szufladach razem z czekoladą żeby na później było 14:53, 16.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%