Zamknij

Za ich czasów...

12:30, 19.11.2021 . Aktualizacja: 12:35, 19.11.2021
Skomentuj zdjęcie ilustracyjne, fot. pixabay zdjęcie ilustracyjne, fot. pixabay

 

Jesienią człowieka mogą dopaść różne świństwa. Taka melancholia, kiedy popatrzy na spadające z drzew liście. Przygnębienie, gdy pomyśli o przemijaniu, że czasu nie da się zatrzymać ani cofnąć. Ewentualnie taki kaszel i katar, a o nowych odmianach wirusa to już nawet nie wspominam. Może się też zdarzyć, że człowieka dopadnie zwierz. Jakiś pies, któremu nie spodobało się, że ktoś biegnie koło jego podwórka. Kot, który uznał, że pora na jego karmienie. Możliwości jest całkiem sporo. Mnie ostatnio dopadł przedstawiciel młodego pokolenia. W uprzejmych i grzecznych słowach, nawet w całkiem poprawnej polszczyźnie (znaczy się bez używania skrótowców i słów uznawanych za wulgarne), zwrócił uwagę, że powinnam raz na jakiś czas odrzucić bycie stetryczałą paniusią z ery kamienia węgielnego i przestać pisać o tym, jak to ja byłam młoda i piękna, moje pokolenie genialnie było wychowywane i jak to kiedyś cudownie wręcz było. Było i nie wróci. Teraz jest teraz, a młodzież z XXI wieku nie jest od nas gorsza, tylko ma inne warunki dorastania. Koniecznie mam też wziąć pod uwagę, że jak coś, to oni na świat się nie pchali i ich wychowaniem zajęliśmy się my, urodzeni w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Faktycznie, jego rozumowaniu nie można było zbyt dużo zarzucić. Poza tym, skoro chciało mu się zwrócić mi uwagę, to mogę raz się postarać i napisać coś pozytywnego o małolatach.

Zacznę od tych ciut starszych. Przyzwyczaiłam się, że teraz wszyscy korzystają ze ściąg podczas uroczystości, wiersze recytują, trzymając podkładki z treścią, piosenki śpiewają tak samo. Generalnie mało czasu, dużo nauki, inaczej się nie da. A jednak można. Potrafią zrobić przedstawienie, nie używając podkładek i mikrofonów. I na dodatek robią to po godzinach zajęć szkolnych. Mało tego, wiedzą co mówią, śpiewają, tańczą, rozumieją i czują. I jeszcze na dodatek udaje im się przykuć uwagę publiczności, której udziela się ich energia. Byłam pod dużym wrażeniem premiery spektaklu „Słowa!” w wykonaniu sierpeckich licealistów.

Innym młodym zdarzało się iść w piżamach do szkoły. I to nie dlatego, że są na zdalnym nauczaniu, ot takie świętowanie. Patrząc z boku, można pomyśleć, że teraz to się już w głowach poprzewracało i uczniom, i nauczycielom. Nasze pokolenie to w fartuszkach chodziło i głupoty nam nie były w głowie. A okazuje się, że dzień piżamy może być zwróceniem uwagi na duży problem, na to, że są dzieci i młodzież, którzy uczą się w szpitalach onkologicznych tylko w piżamach i szlafrokach.

Zaprzeczeniem informacji o niesamodzielnych, roszczeniowych młodych, co to nawet butów nie są w stanie sobie zawiązać, są wyjeżdżający na zagraniczne praktyki. Okazuje się, że nie tylko swoje buty wiążą, ale potrafią się dogadać w obcym języku i pracować w zupełnie dla nich innym środowisku.

Dzieciaki potrafią też same malować. Nie muszą tego za nich robić rodzice. Całkiem ładnie wychodzą im szkice z natury. Udaje im się też samym biegać, skakać i pchać kulą. I w tych zdaniach nie ma żadnej ironii, tylko stwierdzenie faktu, że nadal są samodzielnymi jednostkami, może czasem stłamszonymi przez to idealne pokolenie rodziców lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Niech zatem tworzą swój świat, by po latach móc powiedzieć „za moich czasów…”. I żeby kiedyś ich jakiś małolat z lat dwudziestych albo trzydziestych dorwał i powiedział, że trzeba skończyć z marudzeniem na temat młodzieży...

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%