Zamknij

Jak można było być takim idiotą?

17:15, 14.10.2021 A.M Aktualizacja: 17:16, 14.10.2021
Skomentuj fot. pixabay fot. pixabay

 

Podobno (wieść tak głosi, oficjalnie jeszcze niepotwierdzona przez żadne badania amerykańskich, radzieckich czy izraelskich naukowców) pojawiły się nowe objawy choroby podręcznikowej, która atakuje przede wszystkim dzieci i młodzież w wieku szkolnym. Studentów pewnie niedługo też dopadnie. Rozprzestrzenia się momentalnie. Niektórzy twierdzą, że są już pierwsi zarażeni w urzędach i sądach, tych wysokiego szczebla. Chory we wszelkiego rodzaju podręcznikach widzi rzeczy, których w nich nie ma. Najgorsze, że taki zakażony jest przekonany, ba, nawet rękę daje sobie uciąć, iż tak zostało napisane i z wielką żarliwością przekonuje wszystkich o swoich racjach. Zarażeni twierdzą, że Stanisław August Poniatowski został królem podczas erekcji, w czasie zaborów Polskę poćwiartowano na trzy nierówne połowy, woda składa się z tlenu i odoru, człowiek różni się od zwierząt myślą, mową i uczynkiem oraz w pewnym stopniu wyglądem, polip to zwierzę chodzące po lipie, a rewaloryzacja polega na tym, że odnawia się dawne piękne zabytki, które później są ruderami. Podobno z każdym dniem objawy się nasilają, a nad szczepionką czy lekiem jeszcze prac nie rozpoczęto.

U tych, co do podręczników zaglądać nie muszą, choroba daje nieco inne objawy. Moja koleżanka z liceum zadała mi odwieczne pytanie, kiedy w końcu przyda jej się wiedza o sinusie i cosinusie. Zapewnienie, że doczeka się tej chwili i to całkiem niedługo, bo ma dziecko, które prędzej czy później z radością oświadczy, że stosunki matematyczne to cudowna sprawa, jakoś jej nie ucieszyło. Osobiście postanowiłam w końcu wykorzystać wiedzę nabytą w szkole o funkcjach trygonometrycznych i niniejszym oświadczam, że nadal wiem, że sinusem kąta α nazywamy stosunek długości przyprostokątnej leżącej naprzeciw kąta α do długości przeciwprostokątnej, a cosinusem kąta α nazywamy stosunek długości przyprostokątnej leżącej przy kącie α do długości przeciwprostokątnej. Uff.

W szkole uczyliśmy się mnóstwa rzeczy, które słabo nam się w życiu przydają. Nawet wymówki, że zjedzona przez psa sąsiadów albo podarta w nocy przez siedem krasnoludków i królewnę Śnieżkę praca domowa była naprawdę odrobiona, tylko te wszystkie złe moce się sprzysięgły przeciwko nam, ma się nijak do tego, co czeka nas w życiu. Chociaż nie można powiedzieć, usprawiedliwienia dla swoich potknięć znajdujemy coraz lepsze, szczególnie jak trafiliśmy na nauczycieli, którzy premiowali wychodzenie poza schematy (bo byłem chory i ciocia z Ameryki przyjechała). Jednak mimo coraz doskonalszych technik w wyszukiwaniu wymówek, kończąc szkołę, tracimy wspaniałych słuchaczy, którzy podchodzą ze zrozumieniem do naszych wielkich problemów z nauczeniem się trzeciej zasady dynamiki czy przeczytaniem IV części „Dziadów”. Nikt już nas w życiu tak nie usprawiedliwi.

Kiedy człowiek chodził do przedszkola, to przeszkadzało mu poobiednie leżakowanie, w szkole utrapienie stanowili nauczyciele, którzy ciągle czegoś chcieli. Jak ma się już te swoje czterdzieści lat, to przychodzi chwila, kiedy zastanawiamy się, jak można było być takim idiotą. Sen w środku dnia stanowi cudowne marzenie, nauczyciel stawiający kropkę za brak przygotowania jawi się jak wspaniała, wybaczająca, a do tego rozumiejąca wszelkie strapienia istota nie z tego świata. Ciekawe, czy mając lat siedemdziesiąt, z takim samym sentymentem wspomina się tego wrednego szefa, sekretarkę nie znającą podstawowych zasad ortografii albo mającego dwie lewe ręce kolegę, z którym przyszło pracę wykonywać.

Z okazji Dnia Edukacji Narodowej życzę nauczycielom cierpliwości, przetrwania najazdu rodziców z pretensjami, umiejętności motywowania się, by mimo dziwacznych podstaw programowych uczyć tak, aby po latach uczniowie uśmiechali się do swoich wspomnień o wartościowości azotu czy bili rekordy w biegu na 5 km w grupie 85-latków. Pracownikom szkół życzę, by byli szczęśliwi i zadowoleni ze swojej pracy, a uczniom, aby zostali samoukami, czyli tymi, za których lekcji nie odrabiają rodzice.

(A.M)

redaktor naczelna Ekstra Sierpc Wiadomości Lokalne, mol książkowy, wegetarianka, kocha prokrastynację, od lat związana z TKKF ,,Kubuś", okazjonalnie miłośniczka gotowania i pieczenia, albo gdzieś biegnie, albo pisze

Anna Matuszewska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%