Zamknij

Za garść malin

14:06, 04.10.2021 A.M Aktualizacja: 14:06, 04.10.2021
Skomentuj fot. pixabay fot. pixabay

 

Biedne te dzisiejsze dzieci. Przez pandemię tyle straciły z tego swojego dzieciństwa, te lekcje takie przeładowane, tyle przed tymi komputerami muszą siedzieć, uczyć się, a i ci rodzice tacy nieodpowiedzialni, dwunastolatkom samym każą przez ulicę przechodzić, wysyłając ich do szkoły, zamiast zawieść samochodem, do szatni odprowadzić, buty pomóc zmienić. Dzieciaki żyją w koszmarnych czasach. Ilekroć razy pada takie lub podobne zdanie, myślałam o tym, jakim cudem przeżyli nasi dziadkowie, którzy zamiast iść do szkoły, wywożeni byli na roboty do Niemiec, przeżyli dwa miesiące powstania albo o tych dzieciakach ze zbombardowanej Syrii, które nagle zostawały same, mając po kilka lat i radzić sobie muszą, albo o tych, którzy wychowują się w slumsach wielkich miast. No tak, ale my żyjemy w Polsce, Europie, mamy XXI wiek. I to nasze dzieci, którym nieba trzeba przychylić, wynagrodzić jakoś straty spowodowane przez koronawirusa, przez szkołę, zanieczyszczenie środowiska, wyścig szczurów, przez brak najnowszego modelu gry komputerowej i całą ogromną górę tego, co straciły. Z poczuciem winy patrzymy na nich, gdy czegoś nie możemy im dać. Na głowie stajemy i szukamy kolejnych rozrywek, by tylko uszczęśliwić chociaż na chwilę swoje maleństwo. Piszę te słowa bez ironii i sarkazmu, za to z dużym bólem. Coraz więcej dzieci nie potrafi dać sobie rady z otaczającym światem, nie odnajdują się w nim, gdy okazuje się, że nie ma najbliższych - usuwających każdy pyłek sprzed nóg, gdy mama nie siedzi pod szkolną ławką, by podpowiedzieć, ile jest dziewięć odjąć sześć, dziadek nie napisze swoim pięknym kaligraficznym pismem notatki do zeszytu, gdy trzeba samemu przebiec te sześćdziesiąt metrów, kiedy głośniej zagra muzyka, a kolega ma lepszy model komórki, gdy…

Są jednak tacy, którzy już odnaleźli się, eskalując kolejne żądania. Wychowali sobie rodziców, dziadków. Im przecież się należy, oni potrzebują, oni będą nieszczęśliwi. I wcale nie są bezbronni, gdy nie dostają tego, czego w danej chwili chcą. Doskonale potrafią manipulować otoczeniem. A jeśli nie uda się, to przecież zawsze można podnieść kamień i rzucić nim w starszą kobietę, zbierającą na swojej posesji maliny, bo przecież oni by akurat chcieli tam wejść i zjeść te czerwone owoce. To nic, że w domu nawet ich do ust nie włożą, ale chcą akurat te, te rosnące za płotem. Tylko ta kobieta im przeszkadza, po co tam siedzi, trzeba się jej pozbyć. Teraz zawadza im obca kobieta. Co będzie, gdy zaczną im przeszkadzać sąsiedzi, nauczyciele, rodzice? Kamień czy nóż, a może jakieś bardziej wyrafinowane metody…

To tylko dzieci, biedne znerwicowane dzieci. Biedni to zaczynamy być my, dorośli, bo tracimy, a może nawet już utraciliśmy autorytet, na który przez pokolenia pracowali nasi przodkowie. Chcąc dać wszystko, co najlepsze naszym pociechom, stwarzamy piekło dla siebie i dla nich, bo oni też pewnie kiedyś będą mieć dzieci, chociaż to też może okazać się za trudne i zbyt męczące.

(A.M)

redaktor naczelna Ekstra Sierpc Wiadomości Lokalne, mol książkowy, wegetarianka, kocha prokrastynację, od lat związana z TKKF ,,Kubuś", okazjonalnie miłośniczka gotowania i pieczenia, albo gdzieś biegnie, albo pisze

Anna Matuszewska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%