Zamknij

Szczepienia w poczcie pantoflowej

18:12, 29.01.2021 A.M Aktualizacja: 18:12, 29.01.2021
Skomentuj

 

Szczepić, czy nie szczepić – oto jest pytanie. Tak mogłaby brzmieć uwspółcześniona wersja dylematu Hamleta.

Z doniesień znajomych, którzy mieli możliwość i zdecydowali się, by ktoś im wbił igłę w ramię i wtłoczył szczepionkę, wynika kilka rzeczy. Po pierwszej dawce nie działają jeszcze mikroczipy, w każdym razie te funkcje, które chcieliby, żeby się uruchomiły. Nie udało im się nawiązać bezpośredniego kontaktu z najbogatszym człowiekiem na świecie, pośredniego zresztą też nie. W sklepach nadal muszą używać kart płatniczych. No i nikt nie chce sterować ich życiem. Nadal są zmuszeni sami o wszystkim decydować - od tego, czy rano pospać dłużej jeszcze pięć minut, po to, czy wtrącić się w kłótnie dzieci. Mają jeszcze nikłą nadzieję, że może to się zmieni po drugiej dawce szczepionki. Włosy na klatce piersiowej też ponoć nie kiełkują, ani w żadnym innymi miejscu na ciele.

Na początku wszyscy się martwili, że chętnych do szczepień będzie mało. Teraz zmartwieniem są tłumy szturmujące przychodnie, okupujące telefony i strony internetowe. Krąży już wiele opowieści o tym, jakie męki trzeba przejść, by móc otrzymać termin szczepienia. Ponoć są szczęśliwcy, którym wystarczyły trzy próby, by osiągnąć sukces. O jednym z nich to sama słyszałam od jednego takiego, który z ręką na sercu przysięgał, że to jest sąsiada z sąsiedniego bloku szwagier wujka brata babci. A skoro się tak ładnie zaklinał, to jak nic, mu wierzę. Osobiście próbowałam dwa razy dodzwonić się do jednej z sierpeckich przychodni. Udało mi się już za drugim razem (a co!), tyle tylko, że usłyszałam, iż limit na razie jest wyczerpany i nie rejestrują kolejnych przypadków, ale powinnam się dowiadywać, najlepiej codziennie, bo sytuacja jest zmienna.

Można też próbować dodzwonić się na ogólnopolską infolinię. Też się udaje. Efekt jest porównywalny z tym, który ja uzyskałam w sierpeckiej przychodni. Trzeba czekać albo mieć szczęście i na przykład okaże się, że jest możliwość zaszczepienia się już za dwa dni gdzieś w podkrakowskiej albo suwalskiej wsi, bo tam już wszystkich swoich chętnych z grupy I zaszczepili. Zaszczepić się można i przy okazji kraj trochę poznać.

Niektórym udaje się rejestracja przez internet. Termin nawet im wyznaczają, idą jeszcze dopełnić formularze w przychodni i okazuje się, że nie ma tak łatwo. Prawo mówi, że nie trzeba być pacjentem danej placówki, aby zaszczepić się. Prawo jednak w Polsce różne rzeczy stanowi, a tych, którzy je interpretują, jest bardzo, bardzo dużo. Jeden z naszych czytelników trafił właśnie na taką sytuację. Po głośniejszej wymianie zdań, racji i przekonań, a także pokazaniu, że ma już wyznaczony termin, udało mu się, przy wyraźnej niechęci personelu sierpeckiej przychodni, uzyskać potwierdzenie, że będzie mógł przyjść i zostanie zaszczepiony, oczywiście w drodze wyjątku. Chociaż pewności do końca jeszcze nie ma, bo przecież szczepionki mogą nie dowieźć, przychodnie zamknąć, meteoryt trafi w Sierpc… Możliwości jest naprawdę mnóstwo.

Wiele osób uważa, że ta sytuacja będzie trwać do momentu, aż zaczną szczepić trzydziestolatków. Wtedy już się uspokoi, bo ci ponoć szczepić się masowo nie będą chcieli. Są też tacy, którzy uważają, że za jakieś trzydzieści lat obecni czterdziestolatkowie w końcu się doczekają. Poza tym już bezpieczniej będzie, bo wszystkiego o szczepionce się dowiemy i może w końcu po pierwszej dawce wszystko będzie działać. Chociaż patrząc na postępy w każdej dziedzinie, za trzydzieści lat może nam być szczepionka już niepotrzebna. Ale za to system sterujący jej dystrybucją powinniśmy mieć opanowany. Chyba, przynajmniej nadzieja taka jest.

Tak czy inaczej, wszystkim, którzy zaszczepili się, chcą zaszczepić, chcą, ale z różnych względów nie mogą lub wahają się, co zrobić i tym zdecydowanie przeciwnym szczepionce, życzę dużo zdrowia i cierpliwości.

 

(A.M)

redaktor naczelna Ekstra Sierpc Wiadomości Lokalne, mol książkowy, wegetarianka, kocha prokrastynację, od lat związana z TKKF ,,Kubuś", okazjonalnie miłośniczka gotowania i pieczenia, albo gdzieś biegnie, albo pisze

Anna Matuszewska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%