Zamknij

Zachować równowagę

18:28, 20.11.2019 A.M Aktualizacja: 18:29, 20.11.2019
Skomentuj

 

Irytujecie się, widząc kolejną zbiórkę pieniędzy na pomoc dla ciężko chorego, dla rodziny nieradzącej sobie w życiu, dla starszego pana, który potrzebuje nowego pieca, a z emerytury nie stać go na taki zakup. Powtarzacie, jak mantrę: ludzie powinni wziąć się do roboty, mają 500+ i inne zapomogi, a ja na to wszystko ciężko pracuję.

Czasem może wrzucicie jakiś grosz do puszki żebraka, bo was rozbawi napis „zbieram na piwo” czy „chcę jeździć jaguarem”. Generalnie czujecie się okradani z waszych pieniędzy. Uważacie, że każdy powinien zająć się swoimi problemami, bo wy swoich macie dość, wam nikt nigdy nic nie dał za darmo, na wszystko musieliście tyrać.

Tak. Coraz więcej jest wśród nas osób roszczeniowych. Takich, którym się należy, bo na świat się nie pchali, ale skoro już na nim są, to świat powinien im zapewnić godziwe życie.

Tak. Wiele osób uznało, że można żyć, wyciągając rękę po kolejne zapomogi. Narzekając, że kurtka bez metki i loga znanej firmy nie jest odpowiednia dla nich, a wyjazd nad polskie morze, sfinansowany przez Ośrodek Pomocy Społecznej, nie wystarczy dla ich dzieci, które przecież powinny się rozwijać i jechać do Hiszpanii, Grecji czy na Kanary. Najlepiej z rodzicami.

Tak. Znów złapano oszusta, który wyłudzał pieniądze na chore dziecko, cudze dziecko.

Tak wiele przemawia za irytacją, żeby nie pomagać, by wstawić ironiczny komentarz pod kolejną zbiórką albo wykrzywioną „buźkę”, dorzucić jeszcze kilka dosadniejszych słów przeciwko „darmozjadom”, „naciągaczom” i „wyzyskiwaczom”. Dać upust swojej frustracji, pokazać, że nikt mnie nie oszuka. Nie pomogę, bo od tego jest państwo, opieka, inne instytucje, które i tak zabierają mi pieniądze.

Prawda: płacąc podatki, płacę na wszystkie państwowe instytucje pomocowe.

Prawda: wiele osób przyzwyczaiło się korzystać z zapomóg.

Prawda: nie muszę dzielić się z nikim, nie muszę wrzucać pieniędzy do skarbonek, wpłacać na konta fundacji, brać udział w akcjach charytatywnych.

Tych prawd jest więcej. Chcę napisać jeszcze tylko o dwóch. Obie są banałami, tyle razy powtarzanymi i wykorzystywanymi w wielu przypadkach, że już dawno straciły swoją moc.

Dobro powraca. Czasem w nieoczekiwany sposób, którego być może nie zauważamy. Wrzucając pieniądze do skarbonki dla chorego czy potrzebującego, nie chcemy, aby kiedyś ta skarbonka była przeznaczona dla nas. Nie chcemy doświadczać cierpienia, nie chcemy czuć bólu, nie chcemy, by nie było stać nas na pomoc najbliższym, najukochańszym osobom. I to może być to dobro, które do nas wróci - dla nas nie będzie potrzebna taka zbiórka.

Zło też powraca. Nie musimy pomagać, ale starajmy się nie przeszkadzać. Nie komentować w złośliwy sposób, nie wiedzieć więcej i lepiej, osądzać czy ktoś zasługuje na pomoc czy nie. Słowa ranią, czasem bardziej niż wszystko inne. Nawet jeśli wydaje nam się, że mamy rację, a nasza prawda jest bardziej prawdziwa od tamtej, za nikogo życia nie przeżyjemy, w niczyich butach chodzić nie będziemy, nie umrzemy za kogoś.

Pomagając innym, pomagamy sobie. Możemy poczuć się lepsi. Bo te nasze pieniądze sprawiły, że ktoś ma ciepły dom, bo ktoś dostał protezę, czyjeś dziecko zostało wyleczone. Bo nasz wpis albo rozmowa sprawiły, że ktoś nie poszedł na most i nie skończył życia. Możemy brać i możemy dawać. I warto wiedzieć, że dopiero równowaga pomiędzy obiema tymi rzeczami daje poczucie spełnienia.

Anna Matuszewska

(A.M)

redaktor naczelna Ekstra Sierpc Wiadomości Lokalne, mol książkowy, wegetarianka, kocha prokrastynację, od lat związana z TKKF ,,Kubuś", okazjonalnie miłośniczka gotowania i pieczenia, albo gdzieś biegnie, albo pisze

Anna Matuszewska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%