Pięć osób. Pięć ludzkich istnień. W niespełna miesiąc. Pięć dramatów, które wydarzyły się na sierpeckich drogach. Pięć pustych miejsc przy stole. Pięć historii, które już się nie napiszą. I pięć rodzin, które nigdy nie będą już takie same. To nie jest coś, co można wyłączyć jak komunikat w radiu albo przewinąć jak wiadomość w telefonie. To jest prawdziwe życie, które się nagle urwało. Czasem przez nieuwagę. Czasem przez rutynę. Czasem przez pośpiech. A czasem po prostu... przez sekundę, której nie da się już cofnąć.
Kiedy słyszymy o kolejnej tragedii na drodze, często myślimy: „na szczęście mnie to nie dotyczy”. Ewentualnie poszukujemy kolejnych zdjęć w internecie, by jeszcze lepiej zobaczyć, jak wygląda miejsce wypadku, poznać bardziej krwawe szczegóły, wyrobić sobie opinię o winie czy niewinności. Czy chociaż przez chwilę myślimy o tym, że to my tam moglibyśmy być? Każdego dnia jesteśmy uczestnikami ruchu drogowego – jako kierowcy, pasażerowie, piesi, rowerzyści. I każdego dnia możemy zdecydować, czy damy sobie i innym szansę. To naprawdę niewiele: spojrzeć trzy razy, zanim się wejdzie na pasy. Nie wyprzedzać „na trzeciego”. Zdjąć nogę z gazu. Założyć odblask. Rozejrzeć się na pasach. Odłożyć telefon. Ciągle się spieszymy, gnamy gdzieś, za czymś, po coś. Chcemy zdążyć, być na czas. Kiedyś rozmawiałam z kierowcą, który przyznał się, że jechał ponad 200 km na godzinę, bo musiał oddać dokumenty na czas. To były ważne papiery, decydowały o przyszłości jego córki. Gnał więc na złamanie karku. W połowie drogi w jego głowie zrodziła się myśl. Była na tyle uporczywa, że zdjął nogę z gazu. Dotarło do niego, że jak się rozbije, to przyszłość będzie już zupełnie inna, nie tylko dla jego córki, a najgorsze będzie to, że on tej przyszłości nie zobaczy. Dziesięć kilometrów dalej drogę przebiegło mu stado jeleni. Zdążył zahamować. Żył. Przypadek? Ostrzeżenie z Góry? A może po prostu zwykła logika i umiejętność przewidywania.
Życie nie ma hamulców awaryjnych. Nie da się go cofnąć, poprawić, naprawić. Nie da się wrócić na chwilę „przed”. A czasem wystarczy jeden nieostrożny ruch, jedno „zdążę”, jedno „jeszcze szybciej”, by nie zdążył już nikt.
To nie jest felieton o strachu. To jest przypomnienie. Że warto żyć tu i teraz. Że warto wracać bezpiecznie do domu. Że warto myśleć – o sobie i o innych. Bo każda decyzja na drodze to nie tylko wybór trasy. To wybór: życie czy ryzyko? Pomyślmy o tym, co może się stać, jak może wyglądać życie naszych bliskich bez nas, jak będzie nam trudno, gdy to my staniemy się przyczyną rozpaczy innej rodziny. Czy warto ryzykować życie dla kilku minut oszczędności czasu?
Niech pięć śmierci nie będzie tylko wypadkiem przy pracy rzeczywistości. Niech będzie zatrzymaniem się – choćby na chwilę – by spojrzeć na siebie i innych z większą uważnością. Bo naprawdę niewiele potrzeba, by wszystko się skończyło. A tak wiele, by dać komuś szansę żyć.
Nie walczmy o pierwszeństwo. Walczmy, żeby każdy mógł wrócić bezpieczniedo domu.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ekstrasierpc.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz