Zamknij

Wołanie o czytanie!

19:44, 16.09.2024 . Aktualizacja: 19:44, 16.09.2024
Skomentuj zdjęcie ilustracyjne, fot. pixabay.com zdjęcie ilustracyjne, fot. pixabay.com

 

 

Kocham czytać. To słowo o miłości nie jest przypadkowe, nie jest też synonimem słowa „lubię”. Kocham czytać. Odczuwam swego rodzaju niepokój, gdy pakując się na wyjazd, wkładam do walizki książki i zastanawiam się, czy na pewno nie wzięłam ich za mało. To nic, że mogę czytać na komputerze czy telefonie – muszę mieć w pobliżu fizyczną książkę.

Kiedyś czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce. Teraz zrobiłam się bardziej wybredna, głównie przez to, że wydaje się mnóstwo książek, którymi może zachwycać się tylko najbliższa rodzina autora, bo tak wypada. Nie jestem entuzjastką wybitnych dzieł wielkich mistrzów. Chociaż zdarzyło mi się sięgnąć po książki, które w czasach liceum traktowałam jako zło konieczne, by po latach odkryć w nich ukryte piękno. To, co kiedyś było jedynie wertowaniem w poszukiwaniu tego, „co autor miał na myśli”, nabrało teraz głębszego sensu. Z każdym kolejnym rokiem życia inaczej patrzymy na świat i inaczej rozumiemy bohaterów.

Kiedy siedziałam na ławce w ruinach kościoła Świętego Krzyża i słuchałam, jak licealiści mierzą się z „Kordianem”, zastanawiałam się, kto dziś sięga po romantyków, po Słowackiego, Mickiewicza, Krasińskiego, Norwida, i czyta ich wiersze? Narodowe Czytanie to taka nasza polska tradycja, w której raz w roku wszyscy udajemy, że czytamy klasykę. W tym roku padło na „Kordiana” Słowackiego – dzieło pełne dramatycznych monologów, metafor i politycznych aluzji, które czasem powracają w sennych koszmarach z matury.

Przyznajmy szczerze — ilu z nas naprawdę rozumie, co poeta miał na myśli? W szkołach nauczyciele z różnym skutkiem próbowali przeprowadzić nas przez dżunglę symboli, politycznych odniesień i egzystencjalnych dylematów. Ale czy udało im się przekonać kogokolwiek, że to dzieło ma coś wspólnego z naszym życiem? Że Kordian, młodzieniec walczący z własnymi słabościami, jest równie zagubiony, co my w XXI wieku, próbując znaleźć sens w polityce, świecie i samych sobie?

Każdego roku cała Polska czyta te nasze literackie skarby, bo akcja jest, bo tak trzeba, wypada. Niektórzy nawet kuszą się o robienie happeningów, próbując uczynić te dzieła bardziej „zjadliwymi” dla przeciętnego odbiorcy. Narodowe Czytanie jest trochę jak wspólne oglądanie filmu, którego nikt do końca nie rozumie, ale wszyscy udają, że jest świetny. Przecież trzeba zachować twarz przed sąsiadem, który też na pewno nie wie, dlaczego Kordian wspina się na Mont Blanc.

Może problem tkwi w tym, że Słowacki pisał o sprawach, które choć uniwersalne, są tak przesiąknięte duchem swojej epoki, że dla współczesnego człowieka brzmią jak teksty z innej planety. Czym są nasze współczesne problemy — inflacja, podwyżki opłat za energię elektryczną, media społecznościowe, zmiany klimatyczne — w porównaniu z młodzieńczym dylematem: „czy mam prawo zabić cara, aby uratować Polskę?”. Niby wielka sprawa, ale jednak daleka od naszej codzienności.

A jednak Narodowe Czytanie to coś więcej niż sam tekst. To spotkanie, wspólne przeżywanie, a może i chwilowe oderwanie się od rzeczywistości. To zapał młodych aktorów, którzy w Sierpcu znów ożywili dylematy Kordiana. To też chwila, w której jest coś magicznego — coś, co sprawia, że raz do roku mamy okazję przenieść się w dawne światy.

Kiedyś czytanie było elitarne. Jeszcze po drugiej wojnie światowej w Polsce żyły tysiące analfabetów. Teraz obowiązkiem jest poznanie liter, nauczenie się składania ich w słowa. I nadal czytanie pozostaje elitarne. Dlatego życzę wszystkim, by z dumą stanowili tę czytelniczą elitę.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%