Zamknij

Urodziny z hukiem

11:16, 20.07.2024 . Aktualizacja: 11:17, 20.07.2024
Skomentuj

 

Każdy człowiek raz w roku wyraźnie się starzeje, szczególnie jeśli nie ukrywa w mediach społecznościowych daty urodzin. Życzliwi przyjaciele i znajomi na pewno zauważą, kiedy niecna i podstępna maszyna uprzejmie doniesie, że przyszedł czas na złożenie urodzinowych kondolencji. I nie myślcie, że lepiej mają ci, co ukrywają ową datę. Tak czy inaczej, jakiś program wychwyci i w ramach zadowalania klienta przyśle pięcioprocentową zniżkę na perfumy, ciastko czy samochód. Zawsze, ale to zawsze, znajdzie się ktoś, kto sobie przypomni, że to w okolicach zakończenia roku szkolnego, przesilenia letniego, przejścia Słońca z Gwiazdozbioru Bliźniąt do Gwiazdozbioru Raka, imienin ciotki Pauliny, wujecznej babci ze strony matki. I oczywiście nie zawaha się użyć swojej pamięci w celu wytknięcia owego postępującego procesu starzenia.

W tym roku postanowiłam całkiem oficjalnie i głośno obchodzić „okrągłą” pięćdziesiątą pierwszą rocznicę przyjścia na świat. Tych, którzy ciut dziwnie na mnie patrzyli, jak mówiłam, że to okrągła rocznica, odsyłałam do obejrzenia „Misia” Stanisława Barei.

Wiadomo, że takich rocznic nie wypada świętować po cichu. Należy głośno i z przytupem. Z pomocą przyszła mi sobota i wielkie święto biegowo-nordicowe w Szczutowie. Bieganie na razie jeszcze odłożyłam w czasie, ale z kijkami postanowiłam iść. Opracowane miałam wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Plan minimum zakładał, że w godzinę powinnam dać radę, żeby jednak na samym końcu linii mety nie minąć. Na start w okolicach figurki św. Nepomucena w Urszulewie zawieziono straceńców i tych, którzy lubią chodzić z kijkami, autokarem. Święty jest patronem m.in. dobrej sławy, zatem pomyślałam sobie, że źle być nie może. Zaczęło się od tego, że o około osiemdziesiąt metrów została wydłużona trasa. Tyle bowiem trzeba było na linię startu dojść. Ale nic to, rozgrzewka zawsze się przyda. Na starcie, zgodnie ze wszelkimi regułami, na początku ustawili się ci, którzy na podziwianie przyrody i słuchanie śpiewu ptaków czasu nie marnują i prą szybko do przodu. Nie należy im wchodzić w drogę, bo nie wiadomo, czy nie zostanie człowiek stratowany. Grzecznie zatem pod koniec się ustawiłam. Wysłuchałam opowieści o tym, jak to figurka św. Nepomucena po latach powróciła na należne jej miejsce w Urszulewie. Później zabrzmiał jakiś głośny dźwięk i grupa ruszyła. Po tych, co szli na początku, szybko kurz opadł, bo dużo go nie było, gdyż godzinę wcześniej deszcz padał. Reszta szła z godnością. Jednak zaraz na początku przyczepił się do mnie owad, a może nawet kilka owadów. Postanowiły doprowadzić mnie do szaleństwa bzyczeniem jakowymś. Żeby się od nich uwolnić, przyspieszyłam. Z każdym kolejnym krokiem walczyłam o oddech, a owady jakoś oddychać mogły, bo leciały i bzyczały cały czas tak samo. W końcu sobie poszły. A ja ze zdziwieniem popatrzyłam na zegarek, że tegoroczny rekord na dystansie jednego km pobiłam. Byłoby pięknie, gdyby nie to, że jeszcze pięć kilometrów zostało. Nie słysząc bzyczenia, mogłam wrócić do spokojnego tempa. Gdzieś na drugim kilometrze wyprzedziły mnie trzy osoby i poszły dalej. Wiedziałam, że mimo wszystko jeszcze ostatnia nie jestem, więc nadal nie czułam presji. Później zaczęli mnie wyprzedzać biegacze, którzy na 15 km biegli, pojedynczo i grupkami. W pewnym momencie usłyszałam, jak coś za mną zipie. Ciut mnie nawet zdziwiło, że sapie prawie jak ja. Pomyślałam, że może już ci bardziej wytrenowani się skończyli i teraz biegnie ktoś, kto o życie walczy przy każdym oddechu. Odwracam się z ciekawością, bo może to jakiś znajomy, i widzę psa, wielkości średniej. Biegnie za mną, ogonem merda, jęzor na wierzch ma wywalony i łypie okiem. Przez chwilę pojawiły mi się w myślach wszelkie opowieści o wilkach w naszych lasach. Ale na szczęście nie był to wilk. Znów przyspieszam, mając nadzieję, że zwierzę znajdzie inny obiekt zainteresowania gdzieś z boku, z przodu albo z tyłu. Nie znalazł. Szedł za mną i dyszał. W końcu uznał, że tempo mam za wolne i wyprzedził. Oglądał się nawet, jakby zachęcając do tego, żebym za nim podążyła, ale jakoś nie miał daru przekonywania. Szłam sobie sama spokojnie dalej. Ale nie trwało to długo. Bo nagle okazało się, że natura chciała mi się bliżej przyjrzeć i w związku z tym przywołała mnie do siebie. Upadek na śliskim igliwiu zaliczyłam. Nawet krzyknąć nie zdążyłam. Dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy wstać, czy jednak poczekać na pomoc. Kiedy sobie tak podziwiałam z bliska leśną ścieżkę, minęło mnie kilku biegaczy, nie powiem, pomóc chcieli. Jednakże nadal nie wyszłam z fazy zastanawiania się, więc grzecznie tylko im dziękowałam. W końcu usłyszałam tych, co szli z kijkami. Widziałam, że to nordicowcy, bo biegacze z taką radością w głosie nie rozmawiają podczas zawodów. No i wtedy faza zastanawiania się mi przeszła. Ambicja znów się odezwała. Zerwałam się na równe nogi, stwierdziłam, że żadnych złamań nie mam, z grubsza otrzepałam spodnie i koszulkę, i pognałam przed siebie. Jako ostatnia do mety nie mogłam przecież dojść. Po drodze minęłam jeszcze kilka punktów, w których stali strażacy i policjanci. Z radością zapewniali mnie, że już całkiem blisko i powinnam tylko przyspieszyć, to szybciej dojdę. Później jeszcze jeden zając mi spod nóg prysnął, kilka drzew liściastych poruszanych przez wiatr ufundowało mi prysznic, kilka osób na ulicy w Szczutowie biło brawo i już mogłam zameldować się na mecie. I ostatnia wcale nie byłam. Medal dostałam i „Sto lat” mi po raz pierwszy wtedy zaśpiewano. Drugi raz piosenkę tę usłyszałam, jak się na podium wgramoliłam (wróć: wskoczyłam) i zostałam uhonorowana pucharem i kwiatami. Trzeci raz zaśpiewali członkowie Ogniska TKKF „Kubuś” podczas specjalnej uczty z okazji zakończenia zajęć grupy Bądź Fit. Także można powiedzieć, że co najmniej do trzysetki powinnam dociągnąć.

Dziękuję wszystkim za gratulacje, życzenia i dobre myśli. I polecam obchodzenie urodzin na sportowo, nigdzie nie ma tak pięknego chóru.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%