Ostatnio spędziłam trochę czasu w Warszawie. Miałam możliwość pospacerować po tych wszystkich zakątkach, które lubię, pozwiedzać na spokojnie kilka muzeów, posiedzieć w świątyniach, czy przejść się pomiędzy starymi nagrobkami na Powązkach. Pogoda była piękna, więc odwiedziłam też Łazienki Królewskie. Zwykle wystarczał mi spacer wśród drzew, podziwianie Pałacu na Wyspie, czy też przyglądanie się skrzeczącym pawiom. Tym razem jednak weszłam do środka Podchorążówki, by obejrzeć wystawę poświęconą Stanisławowi Herakliuszowi Lubomirskiemu. Przyznaję, to nazwisko kojarzyło mi się wyłącznie w magnackim rodem, którego przedstawiciel był jednym z tych, którzy uchodzili w Rzeczypospolitej Obojga Narodów za pieniaczy i nawet wywołał jeden z większych rokoszy. A tymczasem w XVII wieku żył sobie Stanisław Herakliusz Lubomirski — polityk, mecenas i pisarz. Chociaż uczciwie dodać należy, że za silną władzą królewską też nie przepadał. Jako nałogowy czytelnik nie mogłam sobie odmówić, żeby nie zobaczyć, cóż takiego mógł chcieć powiedzieć ów magnat, który stworzył Łazienki Królewskie. Wystawa „Sztuka dobrego myślenia. Dziedzictwo Stanisława Herakliusza Lubomirskiego” opowiada o jego dorobku: o budynkach i o pięknych przedmiotach, którymi się otaczał. Można wyruszyć w „fascynującą podróż w świat polskiego baroku i dokładniej poznać historię Łazienek Królewskich”. Ekspozycja pokazuje też jego dorobek pisarski, czyli coś, co mnie skusiło, żeby tam zajrzeć. Można posłuchać poezji Lubomirskiego i dowiedzieć się, jak być dobrym i mądrym człowiekiem. Na jednej z wystawowych ścian umieszczono fragment utworu imć Stanisława Herakliusza. Przez dłuższą chwilę stałam, powoli czytając słowa i rozkoszując się nimi. To był fragment rozmów Artaksesa i Ewandra „O próżnowaniu albo drobnych zabawach ludzi wielkich”. Napisany jest nieco archaicznym językiem i wymaga ciut więcej uwagi i poświęcenia, ale czasem warto się wysilić, by po chwili mieć namacalne dowody, że w przeszłości też znano potrzebę wypoczynku i zmiany codzienny nawyków, a próżnowanie dobre może być , szczególnie jak na urlop przychodzi jeszcze poczekać.
„Inszą jest rzecz próżnować, a insza nic nie robić. Próżnowanie od próżności jest nazywane, ale nie próżność od próżnowania. Kto próżne i daremne dzieła robi, ten próżnuje. Wokacyja i profesyja każdego człowieka pokazuje, jeśli kto próżnuje albo nie. Kto robi to, co mu należy i co jego powinność po nim wyciąga, ten nie może się zwać próżnującym; kto robi, co nie powinien, choć pracuje, próżność robi — i ten właśnie próżnuje. Czasem dobra robota, nie wedle czasu i potrzeby czyniona, może się nazwać próżnowaniem.
Próżnowanie jest dobre, jest i złe. Kto próżnuje po pracy, odpoczywa albo raczej gotuje się lepiej robić [...] Próżnowanie jest też czasem wolności od pracy — nie zawsze godne jest nagany. Łuk napięty wysili się — czasem go i z cięciwy uwolnić nie zawadzi.
Praca i robota mała, kiedy jest z uciechą i ukontentowaniem robiącego, często stoi za próżnowanie. Ludzie znaczni po wielki myślach mają swe drobne zabawy, które mniejsi w nich upatrując, próżnowaniem one nazywają. A któż by sobie nie życzył — byle mądrze — próżnować?! [...]
Jest nie mniejsza doskonałość umieć pięknie próżnować. Niech kto, co chce, mówi przeciwko większym, niepodobna aby i wielki człowiek nie miał czasem popróżnować i czasu kradzionego na drobniejszą zabawkę obrócić. Nie jest człowiek marmurem, musi sobie pofolgować, więc dziwują się mniejszej kondycyjej ludzie, kiedy kto znaczny w małej jakiej zabawie ulubi sobie po pracy próżnowanie. I nie wyrozumiejąc mu, zwykli mówić; „Jako się chce tak wielkiemu człowiekowi tak małą rzeczą zabawiać?”. Odpowiedzieć by im mógł kto, i słusznie: „Tak właśnie, jako wam chciałoby się robić coś wielkiego, kiedybyście umieli i mogli”.
Udanych wakacji, czyli czasu na robienie rzeczy małych i dających jak najwięcej radości.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz