Zamknij

Rozpieszczanie wyborców

07:20, 13.04.2024 . Aktualizacja: 07:20, 13.04.2024
Skomentuj zdjęcie ilustracyjne, fot. pixabay.com zdjęcie ilustracyjne, fot. pixabay.com

 

Za nami wybory samorządowe. Wiele osób twierdzi, że aż szkoda. Zaznaczam, że takie opinie wydają ci, którzy w wyborach nie startują. Coś w tym jest. Okres przedwyborczy to czas rozpieszczania głosujących. Kiedyś wystarczył mały festynik z kiełbasą z grilla, ewentualnie odwiedziny kogoś z pierwszych stron gazet, kto wyraża wyrazy poparcia dla tego albo innego kandydata. Jednak demokracja w nas okrzepła i wymagania wzrosły. W opinii kandydatów i wszelkiej maści badaczy zachowań ludzkich chcemy jeszcze więcej chleba (ale już bezglutenowego i bez polepszaczy wszelkiego rodzaju) i igrzysk (dużo i różnych koncertów, zawodów, festynów).

Dzięki kampanii mieliśmy okazję poznać wielu ludzi. Jedni pukali do naszych drzwi, żeby nam się przedstawić lub przypomnieć. Rozmawiać z nami chcieli, opowiadać o pięknych rzeczach, które w naszym mieście, gminie czy powiecie urealnią się w najbliższym czasie. Znajoma seniorka stwierdziła, że poczuła się, jakby znów jej dzieci miały naście lat, bo drzwi się nie zamykały, a dom tętnił życiem. Nawet nie miała czasu, by się martwić, że wizytę u specjalisty wyznaczono jej za półtora roku i „jęczeć, że w krzyżu łupie”. Okazuje się, że wybory są doskonałą metodą na zwalczanie poczucia samotności i odosobnienia, nawet nakładów specjalnych nie trzeba ponosić. Kandydaci starają się być bliżej wyborców i przy okazji rozwiązują, chociaż częściowo, jeden z wielkich problemów. I nawet chyba niespecjalnie zdają sobie z tego sprawę.

Dzięki kampanii dowiedzieliśmy się, że można robić rzeczy nie do zrobienia. Nawet najbardziej niemedialni kandydaci odkryli potęgę mediów społecznościowych, które zaczęły tętnić życiem społecznym. Informacje mieszały się z plotkami, dobre rzeczy z tymi, które niektórzy chcieliby głęboko ukryć. Cały czas coś się działo. Tylu życzeń świątecznych, ozdobionych barankami, baziami i jajkami, to chyba nigdy nie dostałam.

Ciut mnie rozczarowały banery. Prawie wszyscy zdecydowali się iść w poważny ton. Dostojne miny, eleganckie stroje, patetyczne hasła. Generalnie różniły się tylko kolorystyką. Nikt nie pokazał się na zdjęciu z kotem, psem czy krokodylem, nikt nie powiesił swojego baneru do góry nogami, czy bokiem, żeby zobaczyć świat z innej perspektywy, nikt nie wpadł na pomysł, żeby przy okazji lansowania swojej osoby zwrócić się o przekazanie 1,5% na jakąś organizację albo nie pokazał zwierzęcia, które czeka na adopcję. Zachowawczo w tym względzie było. A przecież nawet 1 kwietnia mieliśmy, więc można było stworzyć jakiś największy koszmar grafika i wstawić go na Facebooka.

W porównaniu do ostatnich wyborów wśród obietnic z czołówki zdecydowanie spadła walka z bezrobociem w powiecie sierpeckim. Nadal jest ono duże, ale chyba już większość uznała, że nie ma potrzeby, by się go pozbywać. Za to ma być walka o niższe ceny, lepszą edukację i drogi. Szpital też na szczycie list się pojawia. Zresztą tak naprawdę mało kto czyta ulotki. Może gdyby ktoś zaoferował zniżkę na lot na Księżyc, to jakieś jeszcze zainteresowanie by było. Obietnicy, że ktoś będzie walczył o ruchome schody na sierpecki rynek, też ciągle nie mogę się doczekać.

Pisząc ten felieton, nie znałam wyników wyborów, nawet tych wstępnych. Dla wybranych i niewybranych znalazłam idealne słowa Winstona Churchilla „Sukces nigdy nie jest ostateczny. Porażka nigdy nie jest totalna. Liczy się tylko odwaga”. Zatem życzę jej jak najwięcej w każdym kolejnym dniu.

(.)

redaktor naczelna Ekstra Sierpc Wiadomości Lokalne, mol książkowy, wegetarianka, kocha prokrastynację, od lat związana z TKKF ,,Kubuś", okazjonalnie miłośniczka gotowania i pieczenia, albo gdzieś biegnie, albo pisze

Anna Matuszewska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%