2 kwietnia 2005 roku. Dla milionów ludzi na całym świecie czas się zatrzymał. W wieczornym świetle Rzymu, pośród tłumów zgromadzonych na Placu Świętego Piotra, młodzież i nauczyciele z gminy Sierpc przeżywali śmierć papieża Jana Pawła II.
Na przełomie marca i kwietnia 2005 roku grupa uczniów i nauczycielek z Gimnazjum w Borkowie Kościelnym uczestniczyła w wyjeździe do Rzymu w ramach programu Socrates – Comenius. Wizyta miała charakter edukacyjny i odbywała się we współpracy z włoską szkołą Liceo Immacolata oraz polską szkołą z Jaszun na Litwie.
– Przyjmowały nas i gościły siostry zakonne z Liceo Immacolata przy Via Monza (prowadzące szkołę), nauczyciele i ksiądz Sławomir Oder (kolega ze szkolnej ławy jednej z nauczycielek z Borkowa, późniejszy postulator procesu beatyfikacji i kanonizacji Jana Pawła II), który tę wymianę ze szkołą włoską nam zorganizował – powiedziała Urszula Chojnowska, jedna z nauczycielek.
Ich pobyt we Włoszech przypadł jednak na szczególny czas – okres, w którym stan zdrowia Jana Pawła II gwałtownie się pogarszał, a cały świat z niepokojem śledził doniesienia z Watykanu.
Wyjazd zaplanowany tuż po Wielkanocy 2005 roku miał być spotkaniem kultur, nauką języka i realizacją wspólnych projektów.
– Nikt nie przypuszczał, że stanie się podróżą życia – wspomina Urszula Chojnowska..
Już od pierwszych dni pobytu w Rzymie dało się wyczuć niepokój. Włoskie media niemal co godzinę informowały o pogarszającym się stanie zdrowia papieża. Mimo napiętej atmosfery grupa próbowała realizować zaplanowany program. Jednak przez cały czas zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje. Nie chcieli być poza wydarzeniami, które – jako Polaków i katolików – głęboko ich dotyczyły.
Odwiedzili Bazylikę Świętego Piotra i uczestniczyli we mszy świętej odprawionej przez kardynała Josepha Ratzingera, późniejszego papieża Benedykta XVI, w intencji Jana Pawła II.
– Włosi bardzo współczuli Polakom, uwielbiali naszego papieża. Trudno było się skupić na realizacji programu. Myśli krążyły wokół cierpiącego papieża. Okiennice apartamentów były przysłonięte. Na wzgórzu wokół Watykanu błyskały światła kamer, ustawione były rusztowania stacji telewizyjnych z całego świata. Czekali na... ale może stanie się cud i papież wyzdrowieje? – wspomina Urszula Chojnowska.
Wieczorem, 2 kwietnia, grupa wraz z siostrami zakonnymi, nauczycielami oraz młodzieżą z zaprzyjaźnionych szkół uczestniczyła w koncercie i mszy świętej odprawionej przez księdza Sławomira Odera. Po nabożeństwie wszyscy wspólnie udali się na różaniec i nocne czuwanie na Placu Świętego Piotra.
– Około godziny 21.00 dotarliśmy na miejsce. Ulice były wypełnione tłumem ludzi różnych narodowości. Trwał różaniec. Na telebimach pojawiały się sceny z życia papieża i obrazy rozmodlonych wiernych – opowiada po latach nauczycielka.
Zgromadzeni z nadzieją patrzyli w okna papieskie, gdzie paliły się różne światła – jedne jasne, inne przytłumione, czerwone. Ludzie trwali w modlitwie. Nagle zapaliło się dodatkowe światło. Czerwone zgasło. Ktoś szepnął, że może to dobry znak – że może papież poczuł się lepiej.
W tym czasie do borkowian zaczęły przychodzić z Polski pierwsze SMS-y. Krótkie wiadomości z informacjami o możliwej śmierci papieża.
– Odpisujemy, że to niemożliwe, przecież modlimy się o jego zdrowie. Pytamy księdza, on nas uspokaja, trwa różaniec. Znów SMS-y, że to prawda, a trzecie światło w oknie to znak. Modlimy się, jesteśmy zdekoncentrowane. Gołębie wzbijają się nad Placem w kierunku bazyliki – czyżby to kolejny znak? – zastanawia się Urszula Chojnowska.
Odszedł do Domu Ojca
Kiedy różaniec dobiegł końca, nikt nie opuszczał placu. Kardynał prowadzący modlitwę w krótkim komunikacie w języku włoskim ogłosił, że Jan Paweł II odszedł do Domu Ojca. Część zgromadzonych na Placu nie zrozumiała jego słów. Ksiądz Sławomir Oder przetłumaczył je grupie z Borkowa.
– Nie wierzyliśmy. Klękamy i płaczemy. A z prawej strony placu rozlegają się brawa. Pytamy: dlaczego klaszczą? Przecież papież nie żyje. „Tak Włosi żegnają wielkich ludzi” – tłumaczył nam ks. Sławomir. Wciąż jednak nie wszyscy rozumieli, co się stało. Dopiero kiedy w tłumie pojawiła się biało-czerwona flaga przewiązana kirem, reakcje stały się jednoznaczne. Ludzie milczeli, modlili się, wielu szlochało – opowiada nauczycielka.
Po zakończeniu czuwania uczestnicy programu Socrates – Comenius pieszo wracali przez pół Rzymu. Miasto, choć wciąż tętniące życiem, zdawało się inne niż kilka godzin wcześniej.
– Flagi na siedzibach włoskich urzędów były opuszczone do połowy. A my powoli zaczynaliśmy rozumieć, co się naprawdę wydarzyło. Wolno docierało do nas, że już nic nie będzie takie samo – mówi Urszula Chojnowska.
Był to wieczór pełen emocji, których nie dało się oswoić od razu.
– Odszedł ten wielki papież, którego mieliśmy nadzieję pozdrowić w niedzielę podczas modlitwy Anioł Pański. Z transparentem naszego gimnazjum – dodaje.
fot. Urszula Chojnowska
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ekstrasierpc.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz