Zamknij

Sylwester i przepowiednie. Końce świata, które nie nadeszły

. 13:06, 30.12.2025 Aktualizacja: 13:07, 30.12.2025
Skomentuj Zdjęcie archiwalne. Sylwester 1999 Zdjęcie archiwalne. Sylwester 1999

 

Początek roku wiąże się z wielkimi postanowieniami. Koniec – z apokaliptycznymi wizjami. Snuli je nasi przodkowie, snujemy je także dziś. Pojawiały się potwory, które miały wyjść z oceanu, czerwone łuny na niebie i milenijna pluskwa. Każda epoka miała własne znaki końca świata.

Potwór z głębin

Jednym z bardziej znanych momentów był przełom pierwszego tysiąclecia. W średniowiecznej Europie zbliżający się rok 1000 budził lęk przed Sądem Ostatecznym. Wierzono, że po tysiącu lat od narodzin Chrystusa świat dobiegnie końca, a na ziemię spadnie kara za ludzkie grzechy.

W kronikach i przekazach pojawiały się opisy niezwykłych znaków: komet, trzęsień ziemi, pożarów i tajemniczych zjawisk na niebie. Szczególne miejsce zajmowały opowieści o morskich potworach. Według wyobrażeń niektórych kaznodziejów z otchłani mórz miał wynurzyć się Lewiatan – symbol chaosu i zniszczenia, zapowiadający kres znanego świata.

Strach był na tyle silny, że – jak podają źródła – część ludzi porzucała dobytek, oddawała ziemię Kościołowi i przygotowywała się na nieuchronny koniec. Tymczasem rok 1000 minął, a świat trwał dalej. Apokalipsa nie nadeszła, choć lęk przed nią zapisał się w zbiorowej pamięci na długo.

Wizjonerzy i prorocy końca świata

Z biegiem lat apokaliptyczne wizje przestały być domeną anonimowych kronikarzy i kaznodziejów. Pojawili się ludzie, którzy twierdzili, że widzą przyszłość. Ich słowa były zapisywane, interpretowane i – co ważne – wielokrotnie dopasowywane do kolejnych wydarzeń.

Jednym z najsłynniejszych był Nostradamus – XVI-wieczny astrolog i lekarz, autor tajemniczych czterowierszy. Jego przepowiednie są na tyle ogólne, że od wieków można w nich odnaleźć niemal wszystko: wojny, zarazy, upadki imperiów, a także zapowiedzi końca świata. Co znamienne, sens tych wizji najczęściej odkrywany jest dopiero po fakcie, kiedy rzeczywistość sama podsuwa interpretację.

Podobną rolę w XX wieku odegrała Baba Wanga, bułgarska mistyczka, której przypisywano zdolność przewidywania przyszłości. Jej nazwisko regularnie powraca przy okazji kolejnych kryzysów i przełomów – wojen, katastrof czy pandemii. Także i tu granica między rzeczywistymi wypowiedziami a późniejszymi dopowiedzeniami bywa bardzo płynna.

Wspólnym mianownikiem tych wszystkich wizjonerów jest jedno: ich przepowiednie żyją własnym życiem. Każde pokolenie czyta je na nowo, szukając w nich potwierdzenia swoich lęków. Koniec świata niemal zawsze ma nadejść „już za chwilę”, najlepiej wraz z nowym rokiem, nowym wiekiem albo nowym tysiącleciem.

Znaki na niebie

Strach budziło także to, co pojawiało się na niebie. Zaćmienia Słońca, czerwone łuny czy spadające gwiazdy miały być początkiem końca albo znakiem, że ludzkość potrzebuje radykalnych zmian, bo inaczej piekło się otworzy.

Komety od wieków uznawano za zły omen. Najsłynniejsza z nich – Kometa Halleya – w 1910 roku miała przynieść zagładę całej ludzkości. Obawiano się trujących gazów i zatrucia atmosfery. Tymczasem kometa po prostu przeleciała, a świat toczył się dalej.

I bali się nie tylko nasi przodkowie. W 1997 roku świat obserwował przelot Kometa Hale’a-Boppa. Była wyjątkowo jasna i długo widoczna, co sprawiło, że szybko obrosła teoriami spiskowymi. Pojawiły się przekonania, że za kometą ukrywa się statek z istotami z innej planety, a jej przelot jest zapowiedzią przejścia ludzkości na „wyższy poziom istnienia”.

Dla większości ludzi była to jedynie kosmiczna ciekawostka. Dla członków amerykańskiej sekty Heaven’s Gate stała się jednak znakiem ostatecznym. Wierząc, że wraz z kometą nadchodzi moment opuszczenia Ziemi, kilkadziesiąt osób popełniło zbiorowe samobójstwo.

 

Apokalipsa przeniosła się do komputerów

Pod koniec XX wieku znaki końca świata przestały pojawiać się na niebie. Tym razem zagrożenie miało kryć się w czymś znacznie bardziej przyziemnym – w komputerach. Przełom tysiącleci przyniósł strach przed tzw. pluskwą milenijną. Obawiano się, że wraz z nadejściem roku 2000 systemy informatyczne przestaną działać, banki stracą dane, samoloty nie wystartują, a elektrownie zostaną sparaliżowane.

Wizja była apokaliptyczna, choć tym razem oparta nie na wierzeniach, lecz na technologii. Media na całym świecie podsycały niepokój, a niektórzy gromadzili zapasy, przygotowując się na chaos. Ostatecznie jednak świat wkroczył w nowe tysiąclecie spokojnie. Katastrofa nie nadeszła – głównie dlatego, że problem został wcześniej naprawiony.

Kalendarz Majów

Niewiele ponad dekadę później powrócił kolejny termin, który elektryzował wyobraźnię – 21 grudnia 2012 roku. Tym razem źródłem lęku stała się interpretacja kalendarza Majów. W powszechnym obiegu funkcjonowało przekonanie, że data ta oznacza zapowiedź końca świata.

W rzeczywistości Majowie nie przewidywali żadnej apokalipsy. Kończył się jedynie jeden z cykli ich kalendarza, tak jak u nas kończy się rok 31 grudnia. Mimo to strach zdążył się rozpędzić: mówiono o kataklizmach, zderzeniu z planetą Nibiru i globalnej zagładzie. I znów – świat trwał dalej.

Sierpecka przepowiednia

Apokaliptyczne wizje nie były jednak tylko domeną odległych krajów i wielkich cywilizacji. Także na Mazowszu, w okolicach Sierpca, funkcjonowały ludowe wierzenia i znaki, które miały zapowiadać nadchodzące nieszczęścia. Starsi mieszkańcy wspominali czerwone niebo jako zapowiedź wojny lub pożaru, długie wycie psów jako znak zbliżającej się śmierci, a niezwykłe zjawiska pogodowe – jako ostrzeżenie przed „złym czasem”.

Istnieje też lokalna przepowiednia mówiąca, że koniec świata nastąpi dopiero wtedy, gdy po raz drugi na klasztornych błoniach ukaże się Matka Boska. Według przekazu właśnie wtedy ma dojść do wielkiej powodzi, która zaleje całe miasto.

Jaki będzie 2026?

Każda epoka miała swój koniec świata. Dla jednych były to potwory, dla innych komety, prorocy albo awarie komputerów. Dziś coraz częściej boimy się wojny – nie tej zapisanej w przepowiedniach, ale tej, która dzieje się blisko, naprawdę, i której obrazy docierają do nas każdego dnia. Pozostaje mieć nadzieję, że ta wizja nigdy się nie ziści.

 

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%