Zamknij

Studia, praca i marzenia

18:19, 12.03.2019 A.M Aktualizacja: 16:52, 19.03.2019
Skomentuj

wywiad przeprowadzony w ramach cyklu Kobiety Powiatu Sierpeckiego, realizowanego co roku z okazji Dnia Kobiet


 

Czy warto studiować, mając trzydzieści, czterdzieści czy pięćdziesiąt lat? Anna Smykowska, dyrektor Instytutu Studiów Podyplomowych WSNP w Warszawie Filia w Sierpcu, od osiemnastu lat przekonuje, że na zdobywanie wiedzy nigdy nie jest za późno. Uczelnie wyższe, z którymi współpracuje, mają wiele ciekawych propozycji dla tych, którzy chcą zdobyć tytuł licencjata czy magistra, i dla tych, którzy pragną rozszerzyć czy podnieść swoje kwalifikacje.

 

Pani Anno, a jak z nauką było w pani przypadku? Czy poszła pani tradycyjną ścieżką - matura, studia, czy coś się po drodze działo?

Najpierw była Szkoła Podstawową nr 2, jeszcze wtedy mieściła się w starym drewnianym budynku. Moją pierwszą wychowawczynią była pani Drozd. Wyjątkowa osoba, zostawiła w moim życiu bardzo wyraźny ślad. Uczyła nas bycia ambitnymi, zdrowej rywalizacji w klasie. Później moim wychowawcą był pan Klimaszewski. W liceum chodziłam do klasy biologiczno-chemicznej, ponieważ od dziecka marzyłam o medycynie. W pierwszej klasie lekcje odbywały się jeszcze w starej ,,budzie". Drugą klasę zaczynaliśmy od mycia okien w nowym budynku. Piękne czasy. Moją wychowawczynią była pani Teresa Szadkowska. Nie od razu jednak po szkole średniej zdawałam na medycynę. Po maturze rozpoczęłam naukę w dwuletnim studium fizjoterapii w Konstancinie Jeziornej . Po jej zakończeniu zdawałam na medycynę, ale egzamin z fizyki mnie pokonał. Nie złożyłam wówczas dokumentów na inne studia, ponieważ na tamtym etapie życia wbiłam sobie do głowy, że albo studia medyczne, albo nic.

 

Pracowała pani jako fizjoterapeutka?

Tak. Wróciłam do Sierpca, na prośbę rodziców. Przyznaję, że wtedy bardzo niechętnie to zrobiłam. Warszawa kusiła, ale względy rodzinne zadecydowały. Zaczęłam pracować w przychodni rehabilitacyjnej. Miałam też epizod pracy w szpitalu. W 1983 r. wyszłam za mąż. Rok później urodziłam Bartosza. Wróciłam po urlopie wychowawczym do pracy jako fizjoterapeutka, ale na krótko. Po urodzeniu drugiego  syna - Szymona, pracy w tym zawodzie już nie podjęłam.

 

Zajęła się pani tylko dziećmi i domem?

Nie tylko. Mąż prowadził własną firmę. Potrzebował pomocy w prowadzeniu spraw administracyjnych, biurowych, rachunkowych, więc pomagałam. Jemu było wygodnie, a ja powoli zaczęłam się wciągać, ale na prowadzeniu firmy nie znałam się. Wiedziałam od zawsze, że studia skończyć muszę  i chcę. Wiedziałam już wtedy, że rozwijać się mogę też w innych kierunkach. Mimo że dzieci były małe, poszłam na studia w trybie zaocznym, na kierunku ekonomia w Wyższej Szkole Społeczno-Ekonomicznej w Warszawie. To była uczelnia kierowana przez pana profesora Wojciecha Pomykałę, człowieka z niesamowitymi pomysłami, innowacyjnymi, jak na tamte czasy. Otworzył uczelnię i telewizję Edusat. Wykładowcy prowadzili zajęcia, a przez satelitarny przekaz te zajęcia nadawano do ośrodków w kraju. Jeszcze podczas studiów profesor Pomykało podszedł do mnie i zaprosił do swojego gabinetu. Zastanawiałam się, czym podpadłam, że jestem wzywana na dywanik. Okazało się jednak, że profesor miał dla mnie propozycję otwarcia Ośrodka Zamiejscowego  uczelni w Sierpcu, przede wszystkim dla osób, które nie skończyły studiów zaraz po maturze. Wróciłam do domu. Rozmawiałam z mężem. Później rozmawiałam z władzami, ówczesnym burmistrzem i wicestarostą, i przekonałam się do tego pomysłu.

 

Nie miała pani obaw? Wyższa uczelnia i Sierpc?

To było ryzyko. W Sierpcu wiele osób mnie zna. Gdybym zrekrutowała na studia osoby, a potem okazałoby się, że to wielkie niepowodzenie, zapewne zawiodłabym wiele osób. Ale zdolność do ryzyka to jedna z moich cech charakteru.  To była innowacyjna metoda, więc trochę ryzykowna, jak wszystko, co nowe i nieznane. W podjęciu tej decyzji przekonało mnie m.in. posiedzenie Senatu, na którym omawiane były innowacyjne metody przekazywania wiedzy na poziomie wyższym, nie tylko w Polsce, ale także w świecie. Jako gość miałam przyjemność brać w nim udział. W 2001 r. władze uczelni WSSE przyjechały na uroczystą inaugurację roku akademickiego w Sierpcu.  Studia podjęły wówczas 73 osoby. Nie chcę być nieskromna, ale to był niebywały  sukces. Wykładów studenci słuchali na miejscu w Sierpcu, a na sesje egzaminacyjne jeździli do Warszawy. Rozwiązywaliśmy im problemy logistyczne. Studenci mieli także możliwość słuchania, oglądania  wykładów ponownie, w różnym czasie, gdyż TV EDUSAT powtarzała wykłady.

System ten cieszył się przez prawie 10 lat ogromnym powodzeniem.  Jednak został wyparty przez inne formy e-learningu, m.in. Internet.

Równolegle zaczęłam współpracę z innymi uczelniami, które pozwalały nam proponować studia uzupełniające magisterskie, inżynierskie, m.in. WSSMiA , WWSE , Collegium Varsoviense , ale już nie na zasadzie przekazu satelitarnego. Edukacja na studiach niestacjonarnych z wykorzystaniem e-learningu z wykładami w siedzibie uczelni, a konsultacje i spotkania, seminaria  z wykładowcami w Sierpcu. Ta forma kształcenia także bardzo się sprawdziła. Przez te 18 lat studia  z nami rozpoczęło i z powodzeniem skończyło ok. 2000 osób.

 

Obecnie współpracuje pani z dwoma uczelniami?

Tak, z Wyższą Szkołą Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki oraz Wyższą Szkołą Nauk Pedagogicznych. Obie mają swoją siedziby w Warszawie. W przypadku studiów licencjackich i magisterskich, wykłady i sesje egzaminacyjne odbywają się w siedzibie uczelni. Rekrutację, konsultacje z wykładowcami, wspomaganie studenta poprzez kursy, szkolenia, konferencje  - to wszystko realizujemy w Sierpcu. Natomiast wszystkie zajęcia  studiów podyplomowych prowadzimy na miejscu, w Sierpcu. Studenci nie muszą wyjeżdżać. Łączą z powodzeniem naukę z pracą i obowiązkami rodzinnymi. Natomiast znakomita kadra wykładowców to nie tylko osoby z Warszawy, Torunia, Lublina, ale także znakomita kadra wykładowców, praktyków z naszego terenu, z którą współpracujemy. Proponujemy studentom ponad 50 kierunków studiów podyplomowych. Większość z nich to kierunki pedagogiczne, ale także administracyjne i zarządcze.  Na inauguracji roku akademickiego 2018/2019 wspomniałam, że na 100 lecie odzyskania niepodległości przez Polskę zrekrutujemy 100 studentów. Cel zrealizowaliśmy. Jest dla kogo pracować, czujemy się nadal potrzebni.

 

To przejdźmy jeszcze na chwilę do prywatnych spraw. Jak spędza pani wolny czas?

Mamy wspaniałą rodzinę ,a także  wspaniałe  grono przyjaciół, z którymi robimy wspólnie wiele rzeczy.  Wspólne wypady na niedzielny obiad, zajęcia sportowe, wspólne zabawy, np. Sylwester (od prawie 30 lat w tym samym gronie). Mój mąż jest typem sportowca, ja duszą artystyczną, ale dzięki niemu nauczyłam się pływać i jeździć na nartach. Poznałam też reguły gry w tenisa, chociaż nie nauczyłam się grać, ale kibicować lubię. Razem wybraliśmy się też na turniej tenisowy Wimbledon. Ja zaś proponuję mężowi wypady do teatru,  na koncerty.

Uważam, że człowiek nie może żyć tylko pracą. Potrzebny jest też czas na odpoczynek. Sporo podróżujemy po Polsce i świecie. Czuję się patriotką lokalną. Kocham Sierpc i ludzi, którzy tu mieszkają. Dobrze mi tu, ale dobrze jest też czasem wyjechać. Np. Warszawa jest dla mnie takim miejscem, które inspiruje i daje mi energię. Tam też mam grono „zawodowych przyjaciół”.

 

Jakie jest pani największe marzenie?

Jest ich wiele. Właściwie to księga marzeń, oprócz zdrowia dla całej rodziny, chciałabym żeby moi synowie byli szczęśliwi, mogli realizować swoje pasje, żeby założyli rodziny, a my byśmy w końcu doczekali się wnuków. Chociaż moi synowie twierdzą, że jeszcze nie nadaję się do wnuków, bo chodzę na wysokich obcasach. Dopiero jak przerzucę się na płaskie obuwie, będą myśleć, żeby dać nam wnuki (śmiech). Chcę kontynuować to, co robię. Współpraca z uczelniami układa się bardzo dobrze . To nowoczesne, stawiające na wysoką jakość nauczania uczelnie. A jeśli chodzi o studentów, to ja staram się ich bardzo inspirować, a oni inspirują mnie. Stawiam też na dalszy własny  rozwój w sferze edukacji. Po skończeniu kilku kierunków studiów podyplomowych , pragnę jeszcze dokończyć wcześniej podjęte dzieło, ale o tym może wtedy, kiedy uda się je zrealizować...

Dziękuję za rozmowę.

Anna Matuszewska

(A.M)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%