Jeszcze nie tak dawno mieszkańcy wsi wychodzili na pola z kosami, sierpami, grabami i żniwowali w trudzie i znoju. Ci, którzy tych czasów nie pamiętają lub chcą sobie przypomnieć, w pierwszą sierpniową niedzielę zaglądają do sierpeckiego skansenu.
W tegorocznych żniwach na skansenowskich polach wzięło udział ponad 8250 osób. Przygotowano wiele atrakcji. Były prezentacje zajęć chłopskich, warsztaty dla najmłodszych, widowisko obrzędowe, a także kiermasz pieczywa i produktów regionalnych.
Niech się uczą
Przez cały dzień odbywały się pokazy koszenia zbóż kosą i żniwiarką konną, podbierania sierpem i stygowania.
— Jeszcze dwadzieścia lat temu tak wyglądały każde moje wakacje. Snopki nadal mogę wiązać z zamkniętymi oczami. Teraz niech się tego nauczą moje dzieci, nigdy nie wiadomo, co się może w życiu przydać — stwierdził jeden z turystów.
Chętnych do uczenia i nauki nie brakowało. Można było też zobaczyć, jak wyglądała młocka na napędzanej pasem transmisyjnym młockarni Warmiance. Wiele osób podążało za członkami Grupy Rekonstrukcji Historycznej Ludności Cywilnej z Mławy, którzy upodobnili się do mieszkańców wsi sprzed ponad stu laty. Scenki rodzajowe przygotowane przez grupę bawiły turystów, ale też i pokazywały stosunki, jakie kiedyś były na wsi.
Regionalny Zespół Pieśni i Tańca Boczki Chełmońskie z Kocierzewa koło Łowicza przygotował widowisko obrzędowe. Gospodarze i parobcy zaprezentowali najważniejsze obyczaje i obrzędy związane ze żniwami. Było wspólne wyjście w pole, praca, posiłek spożywany przy robocie, zakończenie prac i tańce na podwórzu. Obrzędom towarzyszyły ludowe przyśpiewki.
Można było też wziąć udział w mszy świętej w intencji żniwiarzy odprawionej przez księdza Tomasza Tomczaka w drewnianym kościółku.
Ciągnik kontra ludzie
Wielkie zdziwienie zwiedzających budził nowoczesny traktor, który stał na jednym z pól. Okazało się, że w tym roku pracownicy Muzeum postanowili zrobić zawody w przeciąganiu liny. Po jednej stronie stanęli zwiedzający, po drugiej maszyna.
Dzieciaki chętnie zatrzymywały się, by wziąć udział w warsztatach. Można było nauczyć się wykonywania ozdób ze słomy i bibuły lub poznać demony polne i zrobić specjalną maskę. W stodole młynarza opowiadano, jak kiedyś ze zboża powstawała mąka. Trzeba było mieć niezłą krzepę, by młócić cepami, odwiać ziarno we wialni i zmielić je w żarnach.
Dla niektórych nowością był obrzęd strojenia przepiórki, by zapewnić przychylność duchów pól.
— Wychowałem się na wsi, ale u nas takiego zwyczaju nie było. Jednak co region, to inne tradycje — stwierdził jeden ze zwiedzających.
Pajda chleba
Plenerowa impreza nie mogłaby się odbyć bez kiermaszu rękodzieła i rzemiosła tradycyjnego. Przyjechało bardzo dużo wystawców. Było co oglądać, wybierać i kupować. Ludowe stroje, ceramika, ozdoby, pięknie malowane ptaki i zwierzęta, ręcznie haftowane obrusy, mnóstwo unikatowych zabawek. Głodni mogli skosztować pysznego bigosu, czarniny, klusek kartoflanych z okrasą, czy pysznych jagodzianek. Jak zwykle powodzeniem cieszyły się pajdy chleba ze smalcem i ogórkiem. Byli też tacy, którzy wracali do domów w wielkimi bochnami chleba na prawdziwym zakwasie. Na deskach amfiteatru przez cały dzień grała wiejska kapela Pana Jacka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz