Jak się robi makaron? Co kiedyś jedzono na przednówku? W jaki sposób sadziło się kartofle? Jak ugotować czerninę, by zdobyć uznanie jury konkursu kulinarnego? Odpowiedzi na te pytania poznali uczestnicy imprezy plenerowej w skansenie „Gotowanie na polanie”.
Pogoda w pierwszą majową niedzielę nie była zbyt sprzyjająca, jednak zapach i smak potraw przyciągnęły wielu turystów.
– „Gotowanie na Polanie” ma na celu pokazanie bogactwa regionalnych smaków i sprawienie, by turyści byli usatysfakcjonowani nie tylko zwiedzaniem samego muzeum, ale również kulinarną ofertą Mazowsza – powiedział marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik.
Smaki Mazowsza na talerzu
Ci, którzy gotują i pieką, mogli wziąć udział w konkursie na „Najsmaczniejszą potrawę mazowiecką”. Uczestnicy musieli przyrządzić i zaprezentować tradycyjne danie, które dawniej gościło na mazowieckich stołach. Można było przyrządzić zupę, danie główne, deser lub napój. Trzyosobowe jury miało smaczne, ale trudne zadanie. W tegorocznej edycji zgłoszono bowiem osiemnaście potraw, a spróbować trzeba było każdej. Dania zachwycały smakiem i trudno było poprzestać na jednym kęsie. Za najlepszą zupę uznano czerninę z szarymi kluchami przygotowaną przez członkinie Koła Gospodyń Wiejskich „Dziarskie babki" w Podkrajewie.
– Tajemnymi składnikami naszej czerniny są suszone śliwki i jabłko – powiedziała jedna z pań.
W kategorii danie główne zwyciężył gołąbek z kaczki w kapuście modrej z ziemniakami i sałatką polną wykonany przez KGW w Lelicach. Najlepszym deserem okazał się placek drożdżowy ze śliwkami przygotowany przez Marzenę Siedlecką. W kategorii napój zwyciężyła nalewka z pokrzywy, miodu i cytryny Krystyny Samsel.
Na polanie przed amfiteatrem odbywał się również kiermasz rękodzieła i produktów regionalnych. Można było nie tylko kupić unikalne rzeczy, ale też porozmawiać z ich twórcami.
Na scenie z weselnym widowiskiem obrzędowym wystąpił Zespół Folklorystyczny Kurpianka - Cepelia z Kadzidła.
Prace na wsi
Nie zawiedli się również ci, którzy postanowili zajrzeć do skansenowskiej wsi. Pokazy prac polowych, zajęć gospodarskich i obrzędów u jednych wywołały wspomnienia: „też tak sadziłam kartofle, chodząc z koszem po polu”, u innych zdziwienie: „to nie mogli do pralki wrzucić tego prania?”. Z zaciekawieniem słuchano porad zielarki o właściwościach pokrzywy, jasnoty białej czy barwinka. Nie brakowało chętnych, by posłuchać opowieści kowala, szewca i plecionkarza, którzy pokazywali, na czym polega ich praca. W dworze z Uniszek Zawadzkich zwiedzający przypatrywali się procesowi przygotowywania domowego makaronu. Dyskutowano, czy woda dodana do ciasta powinna być zimna czy ciepła, czy smaczniejszy jest makaron pokrojony cienko czy grubo.
– Uwielbiam sierpecki skansen, z przyjemnością tu wracam. Dziś w końcu zobaczyłam, do czego naprawdę służyło obszywanie widokówek – zmora moich szkolnych lat. Pamiętam, jak co roku robiliśmy to na ZPT. Nigdy nie wyszłam poza jedną kartkę, a dziś widzę przepiękne szkatułki, które powstają dzięki tej technice – powiedziała z uśmiechem jedna z turystek.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz