Urszula Tomaszewska od wielu lat prowadzi własną działalność gospodarczą. Pandemia wiele przewartościowała w jej życiu. Dała impuls do zmian, poszukiwania nowych rozwiązań, ale przede wszystkim doceniła, co jest dla niej najważniejsze.
Salon fryzjersko-kosmetyczny, siłownia, hotel, restauracja – lista branż, w których prowadzi pani biznes, jest długa. Czy zawsze chciała mieć pani własną działalność?
Moja historia zawodowa zaczęła się od samorządu. W pracy poznałam swojego przyszłego męża. Kiedy rodzice Zbyszka przekazali nam gospodarstwo, postanowiliśmy rozwinąć skrzydła. Pierwszy biznes, który otworzyliśmy, to był Salon Urody Afrodyta w Bożewie. Wybór tej branży był bardzo intuicyjny. Sama nie jestem fryzjerem, ale w tamtym czasie w okolicy nie było żadnego fryzjera czy kosmetyczki. Stwierdziłam, że jest nisza i spróbowałam. To był dobry pomysł, bo zapotrzebowanie jest duże. Do dziś mamy klientki, które przychodzą do salonu i wspominają te pierwsze lata.
Wiele kobiet, by odstresować się idzie do fryzjera, kosmetyczki lub do spa. Czy często korzysta pani z usług swoich pracowników?
Jest takie przysłowie, że szewc bez butów chodzi. Przez wiele lat to pracownicy przypominali mi, że wypadałoby ufarbować włosy, zrobić paznokcie czy iść na masaż. I powoli uczę się korzystać z tego, co mam na wyciągnięcie ręki. To naprawdę nie jest łatwe zadanie.
Półtora roku temu otworzyli państwo restaurację Polska Toskania. Także w Bożewie. To mała miejscowość, nie prościej było prowadzić jakiś fast food?
Wiele osób mówiło, że to się nie uda, ale jestem konsekwentna w działaniu. Jak sobie coś postanowię, to dążę do celu. Dzisiaj Polska Toskania, pomimo trwającej pandemii i obostrzeń z nią związanych, to już rozpoznawalna marka w terenie. Wiele osób przyjeżdża, żeby dobrze zjeść i chwali nasze potrawy. Mamy satysfakcję, że jest to kolejny nasz udany projekt, który jednak trzeba doskonalić i rozwijać. W obecnych czasach trzeba cały czas się uczyć. Dlatego też wysyłamy naszych pracowników na szkolenia, wprowadzamy nowatorskie rozwiązania.
Czuje się pani spełniona zawodowo?
Osiągnęłam już w życiu bardzo dużo, jestem z tego mega zadowolona. Moje marzenia zawodowe zostały spełnione w stopniu większym niż zamierzałam. Odnalazłam się w biznesie i muszę powiedzieć, że dobrze sobie radzę, mimo koronawirusa. Pandemia pokazała mi nowy kierunek działania i nową mnie. Te dni izolacji były dla mnie impulsem, że chcę zmienić jeszcze coś w swoim życiu, podzielić się tym, co udało mi się osiągnąć. Doceniłam, że jestem zdrowa, szczęśliwa, spełniona. Pomyślałam, że mogę teraz pomagać innym. Wiem, jak chcę to osiągnąć. Na razie jeszcze nie chciałabym zapeszyć, ale koncepcja już się urodziła. Myślę, że już wkrótce porozmawiamy więcej o nowym projekcie. Chciałabym pomóc zmienić życie tym, którzy mieli mniej szczęścia niż ja, podzielić się tym, co osiągnęłam. Uważam, że trzeba dać ludziom bodziec do działania, by zobaczyli, że oni też mogą, potrafią i im też uda się.
Ile czasu dziennie pani pracuje?
Dotychczas pracowałam po kilkanaście godzin dziennie. Jednak od jakiegoś czasu staram się nie przekraczać kilku godzin. Zapomniałam o sobie i przez kilka lat pracowałam bardzo dużo, ale w końcu odnalazłam też w tym wszystkim siebie. W końcu dotarło do mnie, że trzeba nauczyć się dbać o siebie - by móc ratować innych, najpierw trzeba uratować siebie. Bardzo ważna jest dla mnie rodzina, spędzenie czasu z mężem i synem. Zaczynam doceniać te wszystkie chwile, kiedy możemy być razem.
Co lubicie robić razem?
Taką naszą wspólną pasją jest wędkowanie. Nawet nasz syn, Miłosz, złapał bakcyla. Mamy własny staw, jeździmy nad rzeki, do przyjaciół. Mamy z tego dużą frajdę. Lubimy też podróżować. Od roku są to wyjazdy w Polskę. Odkrywamy nowe miejsca, a przy okazji wspieramy rodzimy biznes, bo wiemy, jak trudny jest to okres dla gastronomii i hotelarstwa.
Woli pani spędzać czas wolny aktywnie czy poleniuchować na kanapie?
Niestety, na kanapie leżeć nie umiem. Kiedy się obudzę, od razu wstaję, jest to zazwyczaj godzina 5.00. Wszyscy śpią, a ja w tym czasie idę na poranny trening, robię tak zwany „obchód” po posesji i planuję nowy - piękny dzień. Potem wracam, przygotowuję syna do szkoły, na końcu siebie i wyjeżdżam do pracy. Mam nadzieję, że w końcu znajdę czas, by móc czytać więcej. Lubię książki obyczajowe, przy których się relaksuję.
Nie chcą państwo zamieszkać w dużej miejscowości?
Absolutnie nie. Oboje pochodzimy ze wsi i kochamy wieś. Próbowałam żyć w Warszawie. Miałam dobrą i konkretną pracę, ale za każdym razem ciągnęło mnie do rodzinnych stron. Nie wyobrażam sobie, ani mój mąż, że moglibyśmy mieszkać zamknięci w aglomeracji, w jakimś wieżowcu. To nie jest dla nas życie. Wolność, przestrzeń, natura, las. Do dużego miasta można jechać na chwilę, załatwić sprawy, ale mieszkać - zdecydowanie nie.
Przed nami Dzień Kobiet...
Z tej okazji życzę wszystkim kobietom, absolutnie wszystkim - młodym i tym trochę z VAT-em, wielu szczęśliwych chwil w życiu, żeby mogły odnaleźć się w każdej sytuacji, by były zdrowe, spełnione, radosne i by czerpały jak najwięcej z życia.
Dziękuję za rozmowę
Anna Matuszewska
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ekstrasierpc.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz