Zamknij

Ostatnie pożegnanie motocyklisty

09:14, 24.03.2025 Aktualizacja: 11:01, 28.03.2025
Skomentuj

 

 

Śmierć Mariusza Nowalskiego wstrząsnęła wieloma osobami. Przyszła nagle, niespodziewanie. W jego ostatniej drodze oprócz najbliższych towarzyszyli mu motocykliści, którzy zjechali z różnych stron Polski, by jeszcze raz – specjalnie dla niego – „zagrały” silniki ich maszyn.

 

Msza święta żałobna odbyła się w kościele szkolnym. Odprawiało ją trzech księży bliskich środowisku motocyklistów diecezjalny duszpasterz motocyklistów Dariusz Skoczylas, proboszcz parafii św. Maksymiliana Kolbego ks. Dariusz Multon oraz dyrektor Leonium ks. Rafał Machłajewski.

Wiele osób nie bardzo rozumie, kto to jest motocyklista, bo nie jeździli, bo nie kochali, bo nie poczuli, co znaczy być między niebem a ziemią. Niby jest się na ziemi, ale trochę wyżej, niby jest się w niebie, ale trochę niżej. Motocyklista to stan umysłu – mówił podczas kazania ks. Dariusz Multon.

Urnę z prochami kolegi przewieźli na motocyklu jego przyjaciele. W imieniu wszystkich motocyklistów zmarłego pożegnał Marek Drewnicki – prezydent klubu motocyklowego Szlif FG Sierpc: Mariusz był wyjątkowym człowiekiem. Empatyczny, zawsze uśmiechnięty, zawsze pomocny, z pozytywnym nastawieniem do ludzi i świata. Gdy wstąpił do klubu motocyklowego Szlif jako jeden z młodszych braci, wniósł ze sobą powiew młodości, energii, zaangażowania. Zarażał nas pozytywnym myśleniem. Zawsze chętny do pracy na rzecz klubu, koleżeński i bezinteresowny. Był dla nas motywacją do wielu działań. Uwielbiał żartować i spędzać czas z braćmi klubowymi.

Niestety 8 marca o 16:08 zabrano Go nam wszystkim. W drodze do domu, będąc już tak blisko, nie dano mu żadnych szans. Zły los, czyjś głupi błąd, przeznaczenie – postawiło przed nim czarną ścianę śmierci. Nie zgubił go pośpiech, brawura, brak umiejętności. W tym, co się stało, nie było jego winy. Mariusz był motocyklistą z krwi i kości. To była jego pasja.

Tak trudno jest zrozumieć i pogodzić się z twoim odejściem. Dziś nasze serca trwają w smutku, cierpieniu i tęsknocie.

Mariusz.., Bracie.., w miejscu, gdzie odszedłeś, stoi krzyż z Twoim kaskiem. Tam zawsze dla Ciebie – od całej braci motocyklowej – „lewa w górę”. Dziś nie mówimy: żegnaj. Mówimy: do zobaczenia. Kiedyś się spotkamy, zbijemy piątkę, odpalimy maszyny i pojedziemy prosto przed siebie.

Bracie, dziękujemy, że dane było nam Cię poznać. Na zawsze w naszych sercach. Spoczywaj w wiecznym pokoju”.

 

[WIDEO]2634[/WIDEO]

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%