Wojciech Sokolnicki wrócił do Sierpca w odsłonie podwójnej — jako wokalista i jako malarz. W sali widowiskowej Hotelu Skansen zaprezentował swój koncert oraz wystawę „W krainie jesiennych barw i ciszy kosmosu”, pokazując publiczności, jak bardzo te dwa światy potrafią się u niego przenikać.

Wstęp do wydarzenia poprowadził Piotr Rzeszotarski, przypominając, że to właśnie sierpeckie i sannickie plenery sprawiły, że Wojciech Sokolnicki po latach wrócił do malowania.

Artysta oprowadził publiczność po wystawie w swoim stylu — szczerze, trochę z humorem, trochę z dystansem. Opowiadał o obrazach z czasów studiów, o portretach żony, o motywach, które przeniósł z plenerów w Sierpcu. Jedna z prac — tworzona wspólnie z kilkuletnią córką Ritą — wywołała najwięcej uśmiechów. To właśnie jej spontaniczne maźnięcia stały się początkiem płótna, które dokończył już artysta.

Odniósł się również do symboliki swoich prac, m.in. obrazu inspirowanego koroną cierniową. Nie były to jednak długie wykłady — raczej krótkie, osobiste wprowadzenia, które tłumaczyły, co go w danym momencie poruszyło.

Po części wystawowej rozpoczął się koncert. Wojciech Sokolnicki zaśpiewał utwory ze swoich albumów „Melanforia” i „Kosmos”, a także kilka piosenek, które zna szeroka publiczność. Między kolejnymi utworami opowiadał o podróżach, o pracy w trasie, o tym, skąd bierze pomysły na własne kompozycje. Momentem, który szczególnie poruszył widownię, było pojawienie się na scenie jego żony, Agnieszki — wspólny występ dodał koncertowi rodzinnego tonu. Ich córka Rita również nie dała o sobie zapomnieć, wzbudzając szczere rozbawienie publiczności.

Wydarzenie zrealizowano dzięki środkom Samorządu Województwa Mazowieckiego w ramach „Strategii rozwoju kultury w województwie mazowieckim na lata 2023–2027”.