Na dachu studni usiadł smok. Nie, to nie jest początek bajki. To zakończenie pleneru rzeźbiarsko-malarskiego, który odbył się w Mroczydłach - posiadłości otoczonej lasami w Budach Zglenickich (gmina Mochowo).

Jolancie i Leszkowi Mroczyńskim udało się stworzyć ranczo, do którego chętnie zaglądają artyści. Oboje od lat są związani ze sztuką. Leszek jest architektem, muzykiem, rzeźbiarzem i malarzem. Jego mama, Alicja Lemier-Mroczyńska to sierpecka malarka. Jolanta Mroczyńska twierdzi, że zdolności artystycznych nie ma. Za to potrafi, jak mówią artyści, rozumieć sztukę. Pomysł organizacji plenerów w Mroczydłach narodził się po rozmowach z Joanną Siwak oraz Anatolem Martyniukiem. To ich opowieści sprawiły, że zorganizowano pierwszy plener, później kolejne. W tym roku również na spotkanie „malowane tęczą, malowane rzęsą” przybyli malarze i rzeźbiarze. Niektórzy byli po raz pierwszy, inni to już stali bywalcy. Gospodarzom udaje się stworzyć atmosferę, która od lat przyciąga tych, którzy tworzą.

- To było siedem dni bardzo ciężkiej pracy, twórczej pracy. Każdy dzień kończył się spontanicznymi spotkaniami. Były tańce, także z wilkami i chochołem, rozmowy, muzyka, poezja. To było fantastyczne – mówiła Jolanta Mroczyńska.

Efekty tego, co działo się przez tydzień w Mroczydłach, podziwiano podczas poplenerowej wystawy. Zaproszeni goście byli pod wrażeniem. Zachwyt budziły akwarele. Podziwiano pejzaże i portrety. Ręcznie wykonane wisiorki i witrażowe anioły chętnie znajdowały nabywców.

Z „emerytowanych” narzędzi rolniczych, które kiedyś służyły do uprawy ziemi mochowskiej, rzeźbiarze pod przewodnictwem Janusza Owsianego wykonali smoka.

- Najpierw wałęsał się po kątach Mroczydeł, po czym wzbił się na wyżyny i osiadł na daszku studni. Wszyscy nazwali go Mroczek. Spogląda na nas, pilnuje i dba, żeby było jak najlepiej – powiedziała Jolanta Mroczyńska.

Podczas wernisażu Alicja Klara Sulkowska dała minikoncert akordeonowy.