Maria Olejniczak, Aneta Jasińska, Zbigniew Królikowski, Grzegorz Alfut, Zdzisław Motyka, Stanisław Piórkowski, Waldemar Goczyński i Jacek Chalicki — to ósemka biegaczy Ogniska TKKF „Kubuś” z Sierpca, która ukończyła w tym roku maraton w Wiedniu.
Wszystko zaczęło się w Narodowe Święto Niepodległości, 11 listopada 2023 r., kiedy sierpeccy biegacze wzięli udział w Biegu Niepodległości w Poznaniu.
W drodze powrotnej do Sierpca, pod wpływem pobiegowej euforii, padła wyraźna propozycja, że warto byłoby spróbować swoich sił poza granicami naszego kraju. Po krótkiej wymianie zdań zdecydowaliśmy, że naszym celem będzie Vienna City Maraton w stolicy Austrii. Zasadniczo Wiedeń nie jest daleko, poza tym impreza prestiżowa i do tego odpowiadał nam wiosenny termin biegu — powiedział Waldemar Goczyński.
Tysiąc kilometrów w nogach
Już w grudniu „pełną parą” zaczęły się przygotowania do maratonu. Biegacze regularnie spotykali się na „Biegowych wtorkach” organizowanych przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji Sierpc, natomiast długie wybiegania w terenie prowadzono w zespołach 2-, 3-osobowych. Trójka zawodników (Aneta Jasińska, Maria Olejniczak i Jacek Chalicki) miała po raz pierwszy zmierzyć się z maratonem.
Słuchaliśmy rad bardziej doświadczonych biegaczy. Na takim dystansie decydują niuanse. Okazało się, że nawet coś tak prozaicznego, jak obcięcie paznokci u stóp, ma duże znaczenie. Trenowaliśmy w strojach, butach, a nawet bieliźnie, w której mieliśmy przebiec maraton, żeby przekonać się, czy np. nie powoduje ona obtarć. Przez cały dystans trzeba co chwila podejmować decyzje — wyprzedzić, ominąć, przyspieszyć czy zwolnić, patrzeć pod nogi, żeby się nie potknąć o krawężnik, spowalniacz, bo maraton nie wybacza, uczy pokory… — opowiadał Jacek Chalicki.
Pozostali biegacze mają już za sobą udział w kilku maratonach. Najwcześniej, bo już w latach 80. ubiegłego wieku, królewski dystans pokonywał Zdzisław Motyka.
Można powiedzieć, że przeżyłem swój debiut po raz drugi, ponieważ ostatni maraton pobiegłem 33 lata temu — śmiał się Zdzisław Motyka.
Przygotowując się do wielkiego biegania w Wiedniu, zawodnicy przebiegli treningowo po około 1000 km. Stanisław Piórkowski przeplatał treningi biegowe z jazdą na rowerze.
Wielkie święto biegania
Przygotowania do wyjazdu obejmowały nie tylko trening. Trzeba było m.in. znaleźć sponsorów, załatwić formalności (zapisy, ubezpieczenie, winety), zorganizować transport, opracować trasę przejazdu, zarezerwować noclegi i parking. W końcu można było ruszać. Biegacze, pożegnani przez Prezesa Ogniska TKKF „Kubuś” Jakuba Grodzickiego, wyruszyli do Wiednia. Dojechali bez większych problemów. W sobotę pobrali pakiety startowe i w niedzielę z niecierpliwością oczekiwali na start.
Rano, godz. 9.00, w dzień maratonu było zaledwie trzy stopnie Celsjusza i wiał silny wiatr. To za mało, nawet jak na biegaczy. Do tego siąpił deszcz. Na szczęście później zrobiło się cieplej i pojawiło się słonko — powiedział Waldemar Goczyński.
Maratonowi towarzyszyło wiele imprez, m.in. biegi dla dzieci, bieg VIP na 5 km, półmaraton, sztafety.
O ile organizacja nas nie zaskoczyła, bo było podobnie jak w Polsce, to bardzo dużą i miłą niespodzianką było to, jak mieszkańcy miasta wspierają biegaczy. Kibice stali przy całej trasie i głośno dopingowali „imiennie” każdego zawodnika, grała muzyka na żywo i z odtwarzaczy. To było genialne i dodawało skrzydeł. Nigdzie nie dało się słyszeć klaksonów zniecierpliwionych kierowców, ani narzekania, że ulice są zamknięte. W środkach komunikacji miejskiej wszyscy ustępowali miejsca maratończykom, gratulowali i się uśmiechali. Należy wspomnieć, że metro było za darmo. Odnieśliśmy wrażenie, że maraton jest wielkim świętem. Wróciliśmy zadowoleni, a nawet zachwyceni. Maraton zakończyliśmy wszyscy z dobrymi wynikami, co świadczyło o bardzo dobrym przygotowaniu. Niestety było dużo przypadków przerwania biegu i zejścia z trasy — mówili biegacze.
Sierpczanie byli też pod wrażeniem sposobu zorganizowania pomocy medycznej.
W biegu uczestniczyli medycy. Biegli z nami, ale byli wyraźnie oznakowani. W razie problemów od razu zatrzymywali się i udzielali pierwszej pomocy. Było ich kilkudziesięciu— stwierdził Waldemar Goczyński.
Biegacze z Sierpca nie byli jedynymi Polakami, którzy wystartowali w wiedeńskim maratonie.
Poznaliśmy wielu sympatycznych biegaczy z naszego kraju. Wymieniliśmy się informacjami, z niektórymi nawet umówiliśmy się na wspólne starty w Polsce. Wiemy już, że na wyjazd poza granice kraju koniecznie trzeba mieć na sobie biało-czerwone koszulki (barwy narodowe), bo wtedy łatwiej wyłapać się w tłumie, a przede wszystkim czuć się Polakiem. Sama flaga na rękawie koszulki to jednak za mało — stwierdziła Maria Olejniczak.
Prezent na urodziny
Głównym celem biegaczy było przebiegnięcie 42,195 km. Trasa była podobna do tej, którą w 2019 r. pokonał Eliud Kipchoge, ustanawiając nieoficjalny rekord świata w maratonie (1:59:40). To on jako pierwszy uzyskał czas poniżej 2 godzin. Start był przy Vienna International Centre – UNO-City. Następnie trasa biegła przez most Reichsbrücke, park Wiener Prater, w kierunku Ringstrasse, obok cesarskich budowli, takich jak Opera Narodowa. Potem w kierunku Pałacu Schönbrunn i z powrotem na Ringstrasse i do parku Prater. Meta znajdowała się między teatrem Burgtheater a ratuszem.
Najszybszym z sierpczan okazał się Zbigniew Królikowski, który uzyskał czas 3:30:23. Waldemar Goczyński uzyskał czas 3:33:45. Jacek Chalicki dobiegł do mety w czasie 3:35,57. Zdzisław Motyka przebiegł maraton w czasie 3:46:38, Stanisław Piórkowski w 4:18:39, a Grzegorz Alfut w 4:21:50. Świetnie spisały się też panie. Aneta Jasińska uzyskała czas 4:07:45. Jeszcze szybsza była Maria Olejniczak, która potrzebowała 3:59:07, by pokonać trasę wiedeńskiego maratonu.
Na początku obawiałam się, czy dam radę przebiec ponad 42 km, ponieważ moja przygoda z bieganiem trwa dwa i pół roku. Ale pomyślałam, że jak mam sprawić sobie prezent na urodziny, to niech to będzie pokonanie maratonu w Wiedniu. Terminy się akurat idealnie zgrały. Nie spodziewałam się, że uzyskam tak świetny czas i zejdę poniżej czterech godzin. A do tego jeszcze drugie miejsce w kategorii wiekowej i pierwsze jako Polka w mojej kategorii były czymś więcej niż tylko wymarzonym prezentem — twierdzi Maria Olejniczak.
Podziękowania i plany
Po biegu na dachu jednego z wieżowców odbyło się after party. Sierpeccy biegacze żałowali, że nie udało im się nabyć biletów na to przyjęcie. Znaleźli jednak czas, by zobaczyć piękny Wiedeń. Są pod urokiem zabytków stolicy Austrii.
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki i dopingowali. Wszystkie lajki, komentarze pod zdjęciami w internecie były bardzo motywujące i niezwykle miłe. Jesteśmy bardzo wdzięczni osobom, które wsparły nasz wyjazd: staroście Przemysławowi Burzyńskiemu, wicestaroście Piotrowi Rzeszotarskiemu, prezesowi Ogniska TKKF „Kubuś” Jakubowi Grodzickiemu, firmom: Staropolska Strzecha i Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej, które hojnie wyposażyły nas w sierpeckie smaki — mówią biegacze.
Już dziś zawodnicy, nie zaprzestając treningów, snują plany przyszłorocznych dużych startów. Marzy im się kolejny maraton w europejskim mieście, natomiast jeszcze w tym roku — nocny Półmaraton Praski w Warszawie, maraton Silesia i start w kilku lokalnych mniejszych zawodach.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz