Jest właścicielką firmy Drew-Art w Borkowie Kościelnym, żoną, mamą czwórki dzieci i znajduje jeszcze czas na działalność społeczną w Towarzystwie Patriotyczno-Historycznym Ziemi Sierpeckiej „Pamięć i Prawda”.
Ma pani sporo obowiązków. Jak sobie pani z nimi radzi?
Wszystko jest kwestią organizacji i oczywiście wspaniałych ludzi wokół, którzy pomogą i docenią. Tu szczególny ukłon należy się mojemu mężowi. Wiele razy miałam ochotę to wszystko rzucić, ale jestem z tych, którzy szybko schodzą na ziemię. Nie wyobrażam sobie, że miałabym pracować na etacie. Po prostu nie nadaję się do pracy na posadzie. Myślę, że własny biznes jest dla mnie najlepszy. Tym bardziej przy czwórce dzieci to było bardzo dobre rozwiązanie. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. A praca społeczna daje swego rodzaju odskocznię i pozwala na pozostawienie po sobie śladu.
Zawsze pani pracowała na swoim?
Zawsze. Praktycznie zaczęłam pracę już w szkole podstawowej. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy w Ustce. Tata miał żyłkę do prowadzenia interesów. No i uczyłam się przy nim. To były lata dziewięćdziesiąte. Wtedy wiele osób próbowało swoich sił. Przerobiliśmy wiele branż. To była niezła szkoła życia. W 1996 r. zaczęłam już pracować na własny rachunek. Firma ma już 27 lat.
Skąd wziął się pomysł na sprzedaż materiałów budowlanych?
To był zupełny przypadek. W tamtym czasie zaczęliśmy się budować i zobaczyliśmy braki na rynku. Tata stwierdził, że może warto spróbować w tym kierunku. No i miał rację. Jak tylko pojawiło się drewno na placu, to od razu zjawił się klient. Później zaczęliśmy zwiększać asortyment. Dziś mamy materiały budowlane, konstrukcje metalowe i drewniane, ogrodzenia, bramy, kostkę brukową. W ostatnich pięciu latach wprowadziliśmy też do naszej oferty usługi minikoparką i koparko-ładowarką. Okazały się one potrzebne i wielu klientów z nich korzysta. Mamy też sporo akcesoriów związanych z wnętrzarstwem, takich jak okna, drzwi, podłogi, boazerie, płytki ceramiczne i gipsowe.
Kiedyś generalne remonty mieszkań robiło się raz na wiele lat. Dziś znacznie częściej zmieniamy wystrój wnętrz swoich domów. Skąd taki trend?
Obecnie maksymalnie po trzech latach zmienia się diametralnie styl, w jakim są projektowane nasze domy. Jeszcze nie tak dawno modna była czerń. Dziś mocno już ją wypierają kolory drewna. Bardzo na czasie są lamele na ściany. Myślę, że w dużym stopniu do tego, że chcemy remontować swoje domy przyczyniają się programy związane z wystrojem wnętrz. Chcemy mieć podobne mieszkania. Przyznaję się, sama też lubię podpatrywać, jak mieszkają inni. Dużo nowych rozwiązań proponowanych przez producentów jest nie tylko ładnych, ale też bardziej użytecznych, komfortowych. Staramy się trzymać rękę na pulsie i mieć te nowinki w naszej ofercie. Myślimy, żeby wejść w projektowanie wnętrz. Szukamy odpowiednich fachowców.
Podobno najlepszy jest dopiero trzeci dom, który się pobuduje. Czy to prawda?
Też tak słyszałam (uśmiech). Aczkolwiek mieszkam od lat w tym samym domu, więc trudno mi to potwierdzić. Chociaż doświadczenie na pewno się przydaje. Sami przekonujemy się o tym, budując domy na sprzedaż. Obecnie w Sierpcu kończymy stawiać bliźniak na Osiedlu Zatorze, na ul. Brodatego. Już niedługo pojawi się w naszej ofercie sprzedażowej.
Czy przy natłoku zajęć znajduje pani chwilę na odpoczynek?
Nie są to jakieś wyjątkowo długie chwile. Moją pasją jest krawiectwo. Lubię zamknąć się w pokoju i szyć. Ze względu na niedostatek czasu są to głównie jakieś drobne przeróbki, ale dla mnie to jest relaks. Moja babcia była krawcową. Całe dzieciństwo spędziłam pod maszyną, licząc guziki i szpulki. Żałuję, że nie mam więcej czasu na czytanie książek. Brat mnie wciągnął w fantastykę, a syn namawia mocno na przeczytanie sagi o Wiedźminie. Chyba muszę zaczekać na emeryturę, żeby nadrobić zaległości.
Czym zajmuje się pani w Towarzystwie Patriotyczno- Historycznym Ziemi Sierpeckiej „Pamięć i Prawda”?
Jestem członkiem zarządu. Chcemy upamiętniać naszą historię. Takim dużym wyzwaniem była budowa pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego przed CKiSz. Jesteśmy dumni, że się udało. Przy okazji okazało się, że mój pradziadek był wielkim fanem marszałka. Pewnie na mnie też przeszło. Ostatnio podświetliliśmy Kamień Katyński. Myślę, że dzięki takim akcjom miasto zyskuje. Pomysłów nam nie brakuje. Często uczestniczymy w organizacji imprez kulturalnych, sportowych, konkursów dla szkół. Warto przypominać i uczyć historii, także tej naszej lokalnej. W moim domu zawsze sprawy patriotyzmu, miłości do ojczyzny były obecne. Chcę to też przekazać dzieciom.
Czy patrząc w przeszłość, chciałaby pani coś zmienić w swoim życiu?
Zdecydowanie nie. Podejmuję decyzje, jestem za nie odpowiedzialna i idę dalej. Nie ma potrzeby rozpamiętywać tego, co było. Jestem spełniona jako właścicielka firmy, żona, matka. Moją dumą są dzieci. Czas, który spędzam z rodziną, daje mi dużo radości i potrzebnej do życia energii. Na szczęście zostałam tak wychowana, by doceniać ludzi i wartości, które są naprawdę ważne.
Dziękuję za rozmowę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz