Zamknij

Dlaczego nie można obrażać się za polanie wodą w lany poniedziałek?

17:08, 22.04.2019 A.M Aktualizacja: 15:32, 23.04.2019
Skomentuj

Tradycyjnie już, w lany poniedziałek sierpecki skansen oblegany był przez turystów, którzy postanowili zrobić przerwę w siedzeniu przy stole i zajadaniu smakołyków, by poznać, jak kiedyś świętowano w czasie Wielkanocy.

 

Zwyczaj polewania wodą nadal przetrwał. I chociaż już nie wiadrami, to nadal wypada być „zmoczonym” w śmigus dyngus. Plastikowych pistoletów na wodę kiedyś nie mieli, ale były drewniane sikawki dyngusowe. Każdy, kto miał ochotę, mógł sprawdzić swoją celność z oblewania.

Gdy biją rezurekcyjne dzwony, woda w rzekach zyskuje moc uzdrawiania chorób duszy i ciała, nie wypadało zatem gniewać się na zmoczenie w Wielkanocny Poniedziałek – przekonywał Jarosław Asztemborski z Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu, zachęcając do poznania gier i zabaw wielkanocnych naszych przodków.

O bitwie na jajka słyszała większość sierpczan. Niektórzy wspominają, że z pisankami szło się kiedyś na rynek, by stukać się z innymi mieszkańcami. Okazuje się jednak, że nie w każdym regionie odbywały się takie wojny.

- Pierwszy raz zetknęłam się z biciem pisankami. Mieszkam w Warszawie, więc całkiem niedaleko, ale u mnie w domu nigdy takiej tradycji nie było. W przyszłym roku na pewno będziemy tłuc się na jajka – stwierdziła odwiedzająca skansen warszawianka, która przegrała pisankową wojnę z synem.

Gra w kregla (toczenie drewnianych kółek za pomocą drąga) również cieszyła się powodzeniem. Nie brakowało też chętnych do chodzenia na szczudłach czy próbowania sił w toczeniu metalowej obręczy lub fajerki i gry w serso.

W jednej z zagród ustawiono kilkumetrową huśtawkę wielkanocną. Jest ona budowana tylko na okres świąteczny, bo podobno tylko wtedy „wozawka” działa. Oficjalnie wierzono, że kto w Wielkanoc się na niej na stojąco przebuja, tego przez cały rok głowa nie zaboli. Nieoficjalnie kawalerowie czekali, aż na huśtawce stanie jakaś panna, aby polać ją obficie wodą.

Chętnie zaglądano też do chat. Wystawa „Wielkanoc na Mazowszu” przyciągała uwagę. Niektórzy z zachwytem oglądali „pająki”, inni dziwili się, jak bardzo różniło się święcone na pańskim dworze od tego, które spożywali biedni gospodarze. Można było też podpatrzeć, jak malowano jajka, nakładając na nie rozgrzany wosk, czy jak plecionkarz wyplatał wiklinowe kosze lub stwierdzić, jak łatwo można samemu zrobić kolorowe kwiaty z bibuły oraz kwieciste korony na obrazy.

Dzieci chętnie przyglądały się gospodarskim zwierzętom. W skansenie wiosna już w pełni. Kwitną drzewa, pojawiły się pierwsze wiosenne kwiaty w przydomowych ogródkach, obudziły się pszczoły, wszędzie słychać śpiew ptaków. 

Ci, którzy siły już nie mieli chodzić, chętnie korzystali z przejażdżki bryczką. A na bardzo zmęczonych i głodnych czekała uczta w miejscowej karczmie.

(A.M)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%