Zamknij

Sentymentalne spotkanie po latach

09:17, 16.05.2023 . Aktualizacja: 09:17, 16.05.2023
Skomentuj

 

Był maj 1991 r., kwitły kasztanowce, a oni zdawali maturę. Młodzi, pełni optymizmu ruszali w dorosły świat. Po trzydziestu dwóch latach postanowili znów się zobaczyć, powspominać czasy licealne, sprawdzić, jak bardzo zmienili się ich koledzy i koleżanki.

 

Naukę w Liceum Ogólnokształcącym im. mjra Henryka Sucharskiego w Sierpcu zaczynali u schyłku PRL, a kończyli ją, gdy Polska weszła w etap radykalnych zmian ustrojowych. Do klasy IVc o profilu ogólnym z językiem niemieckim uczęszczało ponad trzydzieści osób. Mieli cztery lata, by się zaprzyjaźnić, zżyć i sprawić, żeby warto było dobrze wspominać razem przeżyte lata.

 

Jestem z was dumny

Z inicjatywą klasowego spotkania po latach wyszli Margota Zimerman i Remigiusz Nowakowski. Na początku było trochę problemów z zebraniem chętnych. Wiele osób rozjechało się po świecie. Z pomocą jednak przyszły media społecznościowe i udało się. Ponad dwadzieścia osób wyraziło chęć uczestnictwa w spotkaniu. Do Zajazdu Sonata przybyli ciut starsi, bardziej doświadczeni, jednak ciągle pamiętający szkolne dni i wspólnie przeżyte chwile. Zaproszono też wychowawcę Jakuba Grodzickiego.

— Cieszę się, że znów mogłem was zobaczyć, przekonać się, że poradziliście sobie w życiu. Trochę się zmieniliście, ale mimo upływu czasu dla mnie zawsze pozostaniecie tą wspaniałą młodzieżą, która z takim optymizmem patrzyła w przyszłość i była gotowa położyć u swoich stóp cały świat. Z radością śledzę wasze dokonania. Jestem dumny z waszych osiągnięć i sukcesów życiowych. Wyrośliście na wspaniałych ludzi — powiedział Jakub Grodzicki.

 

Szkolne zmory i radości

Na spotkanie przybyli zaopatrzeni we wspomnienia i albumy pełne zdjęć. Ze śmiechem oglądano fotkę, na której dziewczyny trzymały w dłoniach majtki — prezent od chłopaków z okazji Dnia Kobiet. Ktoś wspominał wybory miss szkoły, podczas których niesiono w lektyce przedstawicielkę klasy. Panowie z pewnym rozrzewnieniem wracali pamięcią do wspólnych wyjazdów na mecze piłkarskie na stadion Legii i spotkanie z kibolami oraz milicją.

— Moją zmorą pozostała matematyka. Na szczęście nie było wtedy obowiązku zdawania matematyki na maturze. Chociaż od czasu do czasu mam sny, że muszę uzupełnić ten brak i znów siedzę w hali LO, a przede mną kartka z zadaniami. Wyobrażacie to sobie — ja, który jak tylko dostaję paragon z kasy, to od razu oddaję go żonie, bo liczba cyfr na nim mnie przeraża. Koszmar! — śmiał się jeden z panów.

Ktoś wspominał trzy niedostateczne z chemii, zdobyte w ciągu jednej godziny, inny instrukcję budowy pralki, która znalazła się w odpowiedzi na sprawdzianie z biologii, z wielkim sentymentem opowiadano o lekcjach plastyki. Były też słowa podziwu dla jednego z kolegów, który potrafił wymienić stolice wszystkich państw.

Nie zabrakło również opowieści o tym, co działo się po maturze. O skończonych studiach, mężach, żonach, dzieciach, a nawet wnukach. Spotkanie, jak na klasę, której wychowawcą był wuefista, przystało, nie mogło się obyć bez tańców. Okazało się, że kondycję wszyscy mają nadal na medal.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%