Zamknij

Pracuje tam od 43 lat.

19:57, 12.04.2018 A.M Aktualizacja: 15:33, 11.04.2020
Skomentuj

[artykuł archiwalny - 12.04.2018]

 

Jadwigę Meller spotkaliśmy w sierpeckim skansenie. Pracuje tam od 43 lat. Stała przed jedną z chat i pokazywała, jak robi się kwiaty z bibuły. Pani Jadwiga pochodzi z Wrześni (gmina Rościszewo) i okazała się skarbnicą wiedzy o tym, jak kiedyś wyglądały święta Wielkiej Nocy na naszym terenie.

 

Jak kiedyś wyglądało przygotowanie do świąt?

Przede wszystkim gospodynie musiały posprzątać w domu i na podwórku. Często też bielono chałupy na wiosnę, wyrzucano wszystkie sprzęty z domu. Bieliła gospodyni. Robiła to w ciągu jednego dnia. Wieczorem znów wstawiano meble, zawieszało się firanki w oknach. Nie każda gospodyni miała firanki z tkaniny, więc w biedniejszych domach były robione z papieru, wycinano je. W Wielkim Tygodniu było prasowanie, sprzątanie, pieczenie, robienie kiełbas i pasztetów, malowanie jajek.

 

Post to dziś trochę zapomniane słowo. Kiedyś przywiązywano większą wagę do powstrzymywania się od potraw mięsnych.

Zachowywano ścisły post. Nie kraszono jedzenia. Robiono olej z lnu. Pamiętam, jak tato przyjeżdżał do Sierpca po ten olej. Był on używany przez cały post. Czy kapustę się gotowało, czy zacierkę, to kraszono ją właśnie tym olejem. Nie dawno skwarek.

Gdy ktoś w rodzinie był chory, czy coś się złego działo, albo chciał się Bogu odwdzięczyć, to bywało tak, że post był zachowywany jeszcze w niedzielę wielkanocną. Do stołu zasiadała cała rodzina, ale jedna osoba nadal pościła.

 

Do kościoła w niedzielę wielkanocną szło się rano?

Rezurekcja zaczynała się o godzinie piątej. Jak było dalej do kościoła, to zaprzęgano konie. Po nabożeństwie były wyścigi zaprzęgów, który pierwszy wpadnie do wioski. Miała to być dobra wróżba dla gospodarza. Pamiętam ten zwyczaj jeszcze z dzieciństwa. Konie były pomęczone, gospodarze wyprzęgali je i prowadzili po wsi, żeby ochłonęły. Nie odprowadzano ich od razu do stajni, żeby zwierzęta nie dostały jakiejś choroby.

 

A jak wyglądał lany poniedziałek?

W lany poniedziałek chłopcy robili bujaczki. Na nich bujali się i dorośli, i dzieci. Korzystały z nich też panienki. Kiedyś nie chodziły w spodniach, tylko w spódnicach. Kiedy bujały się, pęd powietrza robił swoje, a chłopcy stali z sikawkami i wtedy je wodą polewali.

 

Czy wodą polewano tylko młode dziewczyny?

Nie. Gospodynie przygotowywały w domach suto zastawiony stół. Kilku gospodarzy się skrzyknęło i chodzili od chałupy do chałupy i polewali gospodynie. A wyglądało to w ten sposób, że najpierw całowano ją w rękę, a później do wnętrza dłoni nalewano wodę, a resztę wody... pod spódnicę. Ewentualnie podnoszono rękę do góry, żeby woda spłynęła pod rękaw. To było po to, żeby gospodyni nie gryzły robaki, pchły. Tak polane kobiety musiały poczęstunek wystawić.

Dziękuję za rozmowę.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%