Prawie 6900 turystów odwiedziło skansen podczas imprezy plenerowej poświęconej obrzędom i pracom związanym ze zbiorem plonów. Nie tylko przyglądano się, jak żniwowali gospodarze, ale też samemu można było związać snopek, czy wymłócić cepem ziarno.

Zboże dojrzało i gospodarze wyszli na pola z kosami. Pojawiła się też żniwiarka konna. Gospodynie podbierały zborze sierpem, wiązały w snopki i ustawiały w stygi. Praca to nie była łatwa, więc o pomoc zwracano się do każdego, kto na polu się pojawił. Nie brakowało chętnych. Niektórzy z wprawą zawiązywali snopki, inni musieli trochę poćwiczyć. Zebrane zboże trzeba było jeszcze wymłócić. Na polu stanęła Warmianka napędzana silnikiem spalinowym, a w stodole młynarza posługiwano się cepami, oczyszczano ziarna na wialni i mielono go na żarnach. Niektórzy odkrywali rzeczy nieznane.

- To kaszę się robi z tego samego ziarna co chleb? - ze zdziwieniem pytała ośmiolatka.

Widowisko obrzędowe związane ze żniwami zaprezentował Regionalny Zespół Pieśni i Tańca Boczki Chełmońskie. Uroczyste wyjście w pole, żniwowanie, wspólny posiłek i zabawa przy akompaniamencie ludowych melodii pokazały mieszczuchom, jak kiedyś żniwowano.

W skansenie można było też stworzyć ozdoby ze słomy, zobaczyć jak powstawał wieniec dożynkowy, spróbować świeżo ubitego masła z chlebem i kiszonego ogórka. W kościele z Drążdżewa odprawione zostało nabożeństwo w intencji rolników. W chłopskich chałupach pracowały gospodynie – tkały na krosnach i haftowały, zielarka pęczkowała zioła, w olejarni turyści uczestniczyli w tłoczeniu oleju rzepakowego. Szewc, kowal i plecionkarz pracowali w swych warsztatach. Kolorytu wsi nadali członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej Ludności Cywilnej z Mławy.

Nie brakowało chętnych do zakupów produktów regionalnych i rękodzieła. No bo nic tak nie smakuje, jak kluski ziemniaczane z serem, popite kwasem chlebowym, po całym dniu żniwowania.