Odebrali olimpijskie nominacje, złożyli ślubowanie, zameldowali się w wiosce olimpijskiej, a teraz zamiast startu na igrzyskach muszą wracać do domu. Niewyobrażalny skandalu w pływackiej reprezentacji Polski.
Polski Związek Pływacki nieprawidłowo zgłosił Mateusza Chowańca, Jana Kozakiewicza, Jakuba Kraskę, Paulinę Pedę, Aleksandrę Polańską i Alicję Tchórz do igrzysk olimpijskich.
Zostali oni zgłoszeni przez PZP do startów indywidualnych po spełnieniu tzw. minimum B. Problem w tym, że daje ono gwarancję startu tylko w przypadku nieobsadzonych miejsc. Wtedy to międzynarodowa federacja pływacka (FINA) ma prawo zaprosić do udziału w igrzyskach takich sportowców. Start indywidualny gwarantuje tylko minimum A, którego szósta polskich pływaków nie wypełniła.
Mimo starań Polskiego Komitetu Olimpijskiego, interwenci w FINA nie udało się nic wskórać.
- Gdybym była na ich miejscu, chyba rozniosłabym związek na strzępy, podałabym prezesa związku do dymisji w jednej chwili. To karygodne - ocenia całą sytuację w rozmowie z WP SportoweFakty Otylia Jędrzejczak.
Emocjonalny rollercoaster zafundowany zawodnikom przez PZP będzie miał swój dalszy ciąg. Polscy pływacy już wystosowali oficjalny list do prezesa związku.
Nie szczędzili w nim krytyki pod adresem kierownictwa. Choć nie chcą wskazywać winnych konkretnych osób, pracowników związku to żądają, by cała instytucja wzięła to na swoje barki.
- Apelujemy do Pana i całego Zarządu o wzięcie odpowiedzialności za zaistniałą sytuację i podanie się do dymisji w trybie natychmiastowym, bez czekania na najbliższe wybory - napisano.
Pod apelem podpisało się 15 członków pływackiej kadry olimpijskiej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz