Zamknij

Chcemy pokoju

18:33, 24.03.2022 . Aktualizacja: 18:35, 24.03.2022
Skomentuj zdjęcie ilustracyjne, fot. pixabay zdjęcie ilustracyjne, fot. pixabay

 

 

Wszystko zmieniło się 24 lutego. Rosyjska agresja na Ukrainę sprawiła, że nasz świat wywrócił się do góry nogami. Jeszcze trzy lata temu świat wydawał się należeć do nas. Główne nasze wybory polegały na tym, gdzie pojechać na wakacje, czy jaką sukienkę włożyć na karnawałowy bal. I przyszły lata dwudzieste XXI wieku. Pandemia, dyskusje na temat szczepionek, zmiany klimatyczne powodujące klęski żywiołowe, wojna na Ukrainie…

Wojny toczyły się i toczą na świecie od zawsze. Mieliśmy szczęście, że w ostatnich dziesięcioleciach słyszeliśmy o nich tylko z opowieści naszych babć i dziadków, oglądaliśmy na filmach. Były daleko i były nierealne. Teraz znów poczuliśmy ten oddech nienawiści do ludzi, niekończącą się chęć władzy i posiadania, więcej, więcej i jeszcze więcej.

Mało jest osób, których nie poruszyły zdjęcia z Ukrainy, fotografie zburzonych domów, spalonych samochodów, opowieści o zabitej ośmiolatce, małej blondyneczce, o osiemnastolatkach, którzy strzelają do innych nastolatków. Już prawie milion osób przekroczyło polską granicę. Niektórzy w piżamach, inni z małymi plecakami, w których jest ich cały dobytek. Na część czeka już rodzina lub znajomi. Wielu jednak potrzebuje pomocy, bo nagle znaleźli się w zupełnie obcym miejscu, bez niczego. Trudno powstrzymać łzy, patrząc na przestraszone, ciche dzieci, na matki, które zostawiły mężów, ojców, braci, starszych synów na niepewny los. Tak chciałoby się wyłączyć telewizor i znów znaleźć w świecie, który był dobrze znany, gdzie problemem jest wybór filmu, na jaki iść do kina, czy które danie zamówić w restauracji. A to, co w tej chwili się dzieje, uznać za jedną z katastroficznych wizji, jakie od czasu do czasu serwują nam filmowcy. Niestety, to nie jest film.

Staramy się żyć w miarę normalnie, ale owe „normalnie” zmieniło się też dla nas. Współczucie i solidarność zakopała wiele rowów. Na miejsca zbiórek charytatywnych przybywa dużo osób, nikt nie kryje wzruszenia czy łez. Pokój stał się marzeniem, stał się życzeniem, które przekazujemy sobie nawzajem. Boimy się, że będziemy kolejni, że zniszczone zostaną reaktory atomowe w ukraińskich elektrowniach, zabraknie gazu, benzyny, ropy, przestanie istnieć nasz świat, ten, który teraz tak mocno pragniemy chronić.

A jednak ciągle żyjemy nadzieją na powrót normalności jaką znamy. Na to, że wojska będziemy oglądać tylko podczas parad i gdy będą przychodzić z pomocą w czasie klęsk żywiołowych. Na to, że nikt nie będzie opłakiwał swoich najbliższych, którzy stracili życie lub zdrowie w konflikcie. Chcemy pokoju, bardzo chcemy…

(.)

redaktor naczelna Ekstra Sierpc Wiadomości Lokalne, mol książkowy, wegetarianka, kocha prokrastynację, od lat związana z TKKF ,,Kubuś", okazjonalnie miłośniczka gotowania i pieczenia, albo gdzieś biegnie, albo pisze

Anna Matuszewska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%